Annyeonghaeseyo ! Zapytaj :3 Zamówienia ¦ Napisz zamówienie tutaj ^-^ Kolejka-najbliższe zamówienia ¦
| Prawdziwy przyjaciel-Chanyeol(EXO) 1/? Witam wszystkich! <3 Oto pierwsza część opowiadania z Chanyeol'em. Mam nadzieje, że wam się spodoba c; Wyrażajcie swoja opinię w komentarzach. Z góry dziękuję ^^
Ostatnio często widzę ciemność i
mam zawroty głowy. Mdleje, a niby dalej mam świadomość tego co się wokół mnie
dzieje. To pewnie od tych cholernych tabletek, które trzymają mnie przy życiu.
Musze je łykać codziennie, żeby normalnie funkcjonować i nie wylądować w
szpitalu. Niby mają pomóc, ale przez nie czuje się nie najlepiej. Najchętniej
bym je odstawiła i umarła, bo po co trzymać się przy życiu skoro siła wyższa
już Cię na świecie nie chce. Niestety moja mama karze mi je łykać cały czas mi
wpajając, że mogę żyć szczęśliwie. Niby jak mam żyć szczęśliwie, kiedy ludzie,
do których się zbliżam dowiadują się, że jestem chora odchodzą? Nikt nie chce
brać na siebie odpowiedzialności, że gdybym nagle wylądowała w szpitalu to
„wypada”, żeby mnie odwiedzili i mnie wspierali. Ludzie wolą znaleźć sobie
przyjaźń bez obowiązków. Już nie raz słyszałam: „Nie mogę się z Tobą
zaprzyjaźnić, bo nie wiadomo czy jutro nie umrzesz, a po co mam cierpieć? Wole
się do Ciebie nie przywiązywać”. Te słowa bolą, ale są też stertą bzdur
wymyśloną po to, żeby nie dawać mi pustych nadziei. Przecież każdy może za
jeden dzień, godzinę, minutę, a nawet sekundę umrzeć. Ludzie po prostu boją się
bólu, który jest po stracie bliskiej osoby.
Przeprowadziłam się do Korei z
mamą po śmierci taty dwa lata temu. Mama chciała ułożyć sobie życie od nowa i
zapewnić mi lepsze warunki do nauki. Na początku miałam duże problemy z
językiem, ale przez te dwa lata nauczyłam się wszystkich potrzebnych zwrotów.
Ludzie w szkole w miarę pozytywnie reagowali na to, że pojawiła się u nich
osoba o białym kolorze skóry. Chcieli mnie poznać, a ja czułam się wtedy
wyjątkowo. Dogadywanie się z
rówieśnikami jednak zakończyło się, kiedy rok temu zdiagnozowano u mnie chorobę
serca. Ludzie zaczęli traktować mnie jak powietrze, a przecież tak naprawdę nic
się nie zmieniłam. Zrobiło mi się wtedy naprawdę smutno, myślałam, że będę
miała w nich oparcie. Moje myśli zeszły wtedy z dobrego toru i krążyły wokół słów
„Przyjaciel to zabawka, a nikt nie chce się bawić zepsutą zabawką”. Przeczytałam
je kiedyś w Internecie, który jest pełny pesymistycznych rzeczy i jakoś tak
zapadły mi ona w pamięć. Po kilku miesiącach przyzwyczaiłam się do bycia samej
z sobą.
Jechałam właśnie do szkoły.
Stałam w pociągu trzymając się jedną ręką drążka, a w drugiej znajdowała się
książka. Ludzi w przedziale było pełno, a co chwile dochodziło ich jeszcze
więcej. Nagle zrobiło mi się słabo i puściłam się kawałka metalu. Myślałam, że
się przewrócę, ale wylądowałam plecami na klatce piersiowej jakiegoś chłopaka.
-Źle się czujesz?-spytał mnie
niskim głosem. Spojrzałam na niego spod przyćmionych oczu. Był to naprawdę
wysoki jak na Azjatów brunet. Na jego nosie widniały czarne przeźroczyste
okulary „ray ban”.-Nic mi nie jest.-odpowiedziałam lekko przychrypniętym głosem.-Na
pewno?-kolejne pytanie z jego ust. Pokiwałam głową twierdząco po czym ze swojej
torby wyciągnęłam opakowanie z tabletkami. Wyjęłam jedną i od razu połknęłam.
Zauważyłam, że chłopak dalej mi się przygląda. Dopiero w tej chwili zobaczyłam,
że był ubrany w mundurek mojej szkoły. Pewnie nowy uczeń, bo nigdy go w mojej
szkole nie widziałam. Po kilku minutach pociąg stanął, wyszłam z niego i
ruszyłam w kierunku szkoły. Szłam dalej
czytając książkę. Za nim się zorientowałam byłam już w szkole, więc poszłam do
klasy. Nikt nie powiedział mi żadnego głupiego „cześć”, z resztą jak zwykle.
Nawet moje byłe „przyjaciółki”, bo kiedy dowiedziały się, że jestem chora
stałam się dla nich niewidzialna, jakbym w ogóle nie istniała. Czasami ból
samotności dawał się we znaki i dostawałam wtedy chwilowej depresji, ale życie
toczyło się dalej przynajmniej musiało, bo robiłam to dla swojej mamy, która
bardzo się o mnie martwiła. Każdą ta tabletkę łykałam właśnie z myślą o niej. Odsunęłam
krzesło i usiadłam przy mojej ławce. Do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka i po
chwili w Sali pojawił się nauczyciel.-Za nim zaczniemy lekcje przedstawi się
wam nowy uczeń, który od dziś będzie z wami w klasie. Proszę.-moim oczom ukazał
się ten sam chłopak, który uchronił mnie przed upadkiem w pociągu.-Hej, jestem
Park Chanyeol.-po pomieszczeniu rozbrzmiał jego niski i dźwięczny głos. Ukłonił
się lekko, a nauczyciel wskazał mu ławkę, w której będzie siedział. Kiedy szedł
zaczął iść w stronę ławki nasze spojrzenia się spotkały na co on odpowiedział
uśmiechem. Wydawał się bardzo sympatyczny, ale nie robiłam sobie nadziej, że
się z nim zaprzyjaźnię. Lekcja skończyła się tak zybko jak zaczęła. Spakowałam
swoje rzeczy i wyszłam z klasy. Miałam teraz wf, chociaż na nim nie ćwiczyłam
to musiałam być obecna na zajęciach. Przy schodach zaczepił mnie Chanyeol.-Hej,
widzę, że będziemy razem w klasie.-wyszczerzył się pokazując przy tym rząd
swoich śnieżnobiałych zębów. Odpowiedziałam tylko sekundowym prawie nie do
zauważenia uśmiechem.-Czujesz się już lepiej? A w ogóle jak masz na
imię?-zaczął kierować pytania w moją stronę. Cieszyłam się, że wreszcie mogę z
kimś porozmawiać, ale wiedziałam, że to kwestia czasu. –Nazywam się
____.-odpowiedziałam i rozejrzałam się po korytarzu. Ludzie dziwnie patrzyli
się na chłopaka, ja spuściłam tylko lekko wzrok. –Masz bardzo ładne imię. Skąd
pochodzisz?-i kolejne pytanie. Chciałam je zignorować, żeby nie przywiązywać
się do tego, że ktoś zwraca na mnie uwagę, ale nie miałam serca, żeby mu to
zrobić.-Z Polski.-odpowiedziałam dalej idąc w stronę przebieralni.-Aaaa to
chyba gdzieś w Europie prawda?-pokiwałam twierdząco głową. Po czym weszłam do
przebieralni lekko ignorując chłopaka, który nie mógł tu wejść, bo była ona
damska. Zostawiłam swoją torbę biorąc z niej jedynie książkę i telefon ze
słuchawkami. Wyszłam na boisko, na którym mieliśmy wf i usiadłam obok niego pod
drzewem. Założyłam na uszy słuchawki i zamknęłam oczy. Muzyka mnie uspokaja.
Ona daje mi możliwość choć przez chwile myśleć optymistycznie. Wszystkie lekcje
zleciały dość szybko. Szłam właśnie do wyjścia ze szkoły. Chciałam już wyjść z
budynku, ale zatrzymały mnie słowa, które dochodziły z przed szkoły.-Chanyeol
lepiej się z nią nie zadawaj, ona jest chora, pewnie niedługo umrze.-dobiegł do
moich uszu głos jakiegoś chłopaka.-To, że jestem chora nie znaczy, że nie
potrzebuje bliskości ludzi.-powiedziałam idąc obok tych chłopaków. Spojrzeli na
mnie wystraszeni. Posłałam im ignorujące spojrzenie i zerknęłam na Chanyeol’a,
który stał za nimi. Obróciłam się na pięcie i zaczęłam iść do
bramy.-Czekaj!-krzyknął Chanyeol. Po
chwili złapał mnie za ramię.-Przepraszam za nich, na pewno nie chcieli, żeby to
tak wyszło.-powiedział i podrapał się ręką w tył głowy.-Nie masz za co
przepraszać.-zdjęłam jego drugą rękę z mojego ramienia.-Mogę z Tobą
wrócić?-spytał po chwili. Nic nie odpowiedziałam tylko ruszyłam dalej przed
siebie. Szliśmy w ciszy. Nie miałam ochoty zbytnio z nim rozmawiać, bo
wiedziałam, że jak tylko się odezwę to tok rozmowy zejdzie na temat choroby.
Zatrzymałam się w tym samym miejscu co każdego dnia czyli nad rzeką.
Uwielbiałam tu siedzieć i wyciszyć się. Po chwili opadłam na zieloną trawę. Tuż
obok mnie usiadł Chanyeol. Starałam wsłuchać się w śpiew ptaków, które
siedziały na drzewach, ale tą cisze przerwał mi głos chłopaka.-To prawda, że
jesteś chora?-spytał jakby ze smutkiem. Spojrzałam na niego odgarniając
delikatnie swoją grzywkę.-Tak, to prawda…-powiedziałam po czym położyłam głowę
na torbie.-A co Ci dolega?-spytał po chwili ciszy.-Ehh… jest to choroba serca.-zaczęłam.-Skoro
już wiesz możesz odejść.-zamknęłam oczy.-Czemu miałbym odejść?-zaskoczyło mnie
to pytanie. Spojrzałam na niego przybitym wzrokiem-Zacytuje Ci mój ulubiony
cytat: „Przyjaciel to zabawka, a nikt nie chce się bawić zepsutą zabawką”.
Jestem zabawką, wszyscy są zabawkami. Słowo „przyjaciel” jest dla mnie puste i
nie ma żadnego znaczenia.-powiedziałam bez emocji.-Jak zabawka się znudzi albo
popsuje to zostanie wyrzucona albo zamieniona na nowszą, nieuszkodzoną.-w tej
chwili po moim policzku spłynęła łza, ale szybko ją wytarłam, żeby chłopak nie
zauważył.-Znaleźć dobrego przyjaciela to jak wygrać w totka. Tylko jedna osoba
na kilka milionów wgrywa.-powiedział Chanyeol i spojrzał na mnie.-Jakbyś umiał
czytać w moich myślach.-podniosłam się delikatnie opierając się dłońmi od
miękki dywan z trawy.-A pozwolisz mi zostać tym jednym na kilka milionów?-pytanie, które zadał odbijało
się w mojej głowie. Oczy mimowolnie mi się zaszkliły. Nie sądziłam, że coś
takiego powie. Zaczęłam szybko przecierać oczy. Chłopak położył mi rękę na
plecach i przyciągnął mnie do siebie. –Wypłacz się jeżeli chcesz, obiecuje, że
nie odejdę jak inni.-wtuliłam się w jego bluzę i dałam upust łzom, które
zaczęły szybko spływać po moich policzkach. Tak się cieszyłam, że w końcu będę miała
z kim porozmawiać, pośmiać się czy popłakać.
|
Komentarze (1):
Jacie płakałam :( Jest cudowny <3
Prześlij komentarz