Annyeonghaeseyo ! Zapytaj :3 Zamówienia ¦ Napisz zamówienie tutaj ^-^ Kolejka-najbliższe zamówienia ¦
| Prawdziwy przyjaciel-Chanyeol(EXO) 4/4 Witam wszystkich! Oto ostatnia część opowiadania z Chanyeol'em. Zapraszam do czytania i przypominam, że bardzo byście mi pomogli, gdybyście wyrazili swoją opinię w komentarzach poniżej! Jakby pojawiły się jakieś błędy to przepraszam
Channie-ahh! Chodź pomóż mi na
chwilkę.-zawołałam do chłopaka stojąc na krześle. Próbowałam
zawiesić moją ulubioną gwiazdę na jej honorowe miejsce. Niestety
byłam za niska, żeby to zrobić.-Co się stało Jagiya?-chłopak
podszedł do mnie ze ścierką w dłoni i spojrzał w górę. Zaśmiał
się cicho pod nosem i pokręcił głową.-Daj mi to, ja to
zrobię.-po chwili na moich biodrach poczułam jego dłonie. Zdjął
mnie z krzesła i postawił na podłodze jak małe dziecko, które
nie potrafi sobie poradzić. Chanyeol wszedł na krzesło i chwycił
ozdobę, którą skierowałam w jego stronę. Kiedy ozdoba zawisła
na czubku świątecznego drzewka klasnęłam w dłonie i
wyszczerzyłam się w stronę chłopaka.-Choinka ubrana.-pokazałam
kciuk do góry. On za to zeskoczył z mebla i odstawił je na
miejsce.-Co jeszcze zostało nam do zrobienia?-zerknęłam na niego
pytająco.-Twoja mama powiedziała, że zajmie się przygotowaniem
jedzenia, a my mamy iść spędzić gdzieś razem czas.-podszedł
bliżej mnie i złapał za rękę. Spojrzałam na niego nieco
podejrzliwie.-Cz Ty czasem mnie nie oszukujesz?-zdjęłam jego dłoń
ze swojej.-No ____ proszę...ostatnio tak mało czasu spędzamy ze
sobą przez to, że mamy dużo nauki.-w tym momencie Chanyeol zrobił
minę smutnego pieska. Skubany wie jak mnie przekonać.
Westchnęłam i zaczęłam iść w kierunku drzwi. Złapałam za
płaszczyk i założyłam buty. Po chwili wychyliłam się zza
rogu.-Nie idziesz?-spytałam. Chłopak od razu do mnie podbiegł,
wziął swoją kurtkę. Po chwili znowu chwycił moją dłoń i
splótł nasze palce uśmiechając się szeroko przy tym.
Na dworze było
ciemno i zimno. Szliśmy uliczkami Seulu, który przepełniony był
magią świąt. Kochałam tą atmosferę, a kiedy miałam przy sobie
ukochaną osobę było to jeszcze piękniejsze. W końcu dotarliśmy
do tego miejsca pełnego wspomnień, tych smutnych jak i tych
wesołych. Była to rzeka. Codziennie tu siedzieliśmy i
rozmawialiśmy. Nie mieliśmy przed sobą żadnych tajemnic, a jak
coś się nam nie podobało od razu o tym mówiliśmy. Chanyeol
puścił moją rękę i pobiegł kilka metrów dalej. Schylił się i
wziął w dłonie garstkę śniegu, którą ścisnął i rzucił w
moją stronę. Za nim zdążyłam się zorientować moja twarz była
cała pokryta zimnych puchem. Szybko przetarłam twarz dłonią i
pobiegłam schować się za drzewo. Także zrobiłam kulkę i
cisnęłam nią w chłopaka. Nie udało mu się jej uniknąć, ale
wiedziałam, że zrobił to specjalnie. Po chwili przewrócił się
na ziemie jakby postrzeliła go z pistoletu. Podbiegłam do niego i
nachyliłam się nad nim. Miał zamknięte oczy i lekki uśmiech na
twarzy. Zaśmiałam się i odgarnęłam grzywkę z jego
czoła.-Zachowujesz się jak dziecko wiesz Yeollie?-w tym momencie
otworzył oczy i spojrzał na mnie.-Mogłabyś trochę lżej
rzucać.-skrzywił się i złapał w miejsce, w które dostał
śnieżką.-Przydałaby się jakaś rekompensata za to co
zrobiłaś.-jego słodki uśmiech zmienił się w zadziorny.
Nadymałam poliki i spojrzałam w inne miejsce, żeby nie mieć z nim
kontaktu wzrokowego. On za to zimną jak lód dłonią dotknął
mojego polika.-Ehhh... no dobrze.-wypuściłam powietrze z buzi.
Zbliżyłam swoją twarz do niego i pocałowałam czule w usta. Po
chwili odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam.-Tyle
wystarczy?-spytałam. On pokiwał przecząco głową.-Nie, to nadal
za mało.-podniósł się i otwartą dłonią popchnął mnie przez
co zderzyłam się plecami z miękką powłoką. Zmarszczyłam brwi.
Chanyeol zawisł nade mną i tym razem to on mnie pocałował.
Rozchylił lekko moje wargi zmuszając mnie w ten sposób do
pozwolenia, przekroczenia bariery, która dzieliła nas od poznania.
Jego język znalazł się w moich ustach. Muszę przyznać, że
świetnie całuje. Po około minucie oderwaliśmy się od siebie.
Objęłam go ramionami i wtuliłam się w niego. Był taki
ciepły.-Yeollie...t...troszkę mi zimno w...wiesz?-od mrozu, aż
zaczęłam się jąkać. Chanyeol wstał. Ja zrobiłam to samo.
Zobaczyłam, że chłopak zaczął zdejmować kurtkę. Po chwili
założył ją na mnie.-Co Ty robisz?! Przecież będziesz
chory!-wykrzyknęłam w jego stronę.-Wole być chory, niż pozwolić
na to, żeby moja najukochańsza osoba była.-w tym momencie zrobiłaś
się czerwona.-Mój chłopak to przykładowy gentleman.-pokazałam mu
język i przytuliłam go.-Kocham Cię.-wyszeptałam.
Weszliśmy do
mieszkania. Od razu otuliło mnie ciepło. Policzki miałam czerwone
nie tylko od chłodu, ale też od bliskości ukochanej osoby. Wraz z
Chanyeol'em rozebraliśmy się i weszliśmy w głąb budynku. W
pokoju unosił się zapach świąt. Zamknęłam oczy i poczułam się,
jakbym cofneła się do czasów dzieciństwa, kiedy to tak
upragnienie czekało się na świętego Mikołaja. Z tej pięknej i
ulotnej chwili wyciągnęła mnie mama.-O już wróciliście. Jak
było?-spojrzałam na chłopaka, który cały czas trzymał mnie za
rękę.-Bardzo dobrze.-uśmiechnął się i również na mnie
zerknął.-Wszystko jest gotowe, więc możemy siadać do
stołu.-Chanyeol nie znał naszych zwyczajów obchodzenia świąt,
ale chciał zobaczyć jak one wyglądają, dlatego też na początku
podzieliliśmy się opłatkiem i pomodliliśmy. W końcu usiedliśmy
przy stole i zaczęliśmy jeść Wigilijną kolacje. Atmosfera była
cudowna. Pierwszy raz spędzałam święta z chłopakiem. Wszystko
byłoby idealnie, gdyby nie to.-____ słuchaj mam świetną
nowinę.-razem z Chanyeol'em spojrzeliśmy zaskoczeni na moją
mamę.-Znalazł się dawca do przeszczepu!-wykrzyknęła uradowana.
To co powiedziała wbiło mnie w ziemię. Byłam skołowana. Bałam
się. Nie chciałam tego. Dłonią złapałam chłopaka za rękaw
jego koszuli. Spojrzał na mnie. Na jego twarzy dostrzegłam uśmiech,
który zniknął w mgnieniu oka.-____ jesteś blada jak ściana! Źle
się czujesz?-dotknął ręką mojego czoła i przybliżył się do
mnie.-Nic mi nie jest.-powiedziałam i odsunęłam się od
niego.-Mamo zadzwoń tam i powiedz, żeby zrobili przeszczep komu
innemu.-w tym momencie wstałam szybko od stołu.-Co?! Czekaj!-mama
patrzyła na mnie zdziwiona. Szybko ruszyłam w stronę mojego
pokoju. Chciałam być sama i wszystko przemyśleć, niestety nie
było mi to dane. Poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam
się i ujrzałam zagubioną i trochę zdenerwowaną twarz mojego
chłopaka.-____ co Ty wyprawiasz?! Nie rozumiesz, że to może być
jedyna szansa, żebyś wyzdrowiała?!-do moich oczu napłynęły łzy
i zaczęły spływać po policzkach. Patrzyłam na niego zaszklonymi
oczami.-Chanyeol Ty nic nie rozumiesz! Nawet nie wiesz co teraz
przeżywam, nie wiesz jak się boję! Chciałabym być zdrowa, ale
mój strach jest za silny!-chłopak podszedł do mnie i przytulił
mnie. Próbowałam jakoś kontrolować swój oddech, ale to nic nie
dawało. Rozpłakałam się na dobre.-Ćśśś...spokojnie
przejdziemy przez to razem.-jego głos mnie uspokajał jak najlepszy
lek na świecie. Dawał mi ukojenie w bólu. Był moim uzależnieniem,
bez którego nie mogłabym przeżyć.
Nadszedł ten
dzień. Dzień, w którym rozstrzygnie się to czy przeżyję czy
może też umrę. Leżałam właśnie na łóżku szpitalnym. Za
mniej więcej godzinę miała rozpocząć się operacja. Przy mnie
siedział Chanyeol, który trzymał moją dłoń i delikatnie ją
ściskał. Bałam się tego, że moje nowe serce nie będzie kochało
Chanyeol'a tak bardzo jak stare, że uczucie zniknie. Czy ono będzie
biło szybko na jego widok? Czy będzie dla niego przeznaczone? Cała
się trzęsłam. Chłopak to zauważył i mnie przytulił.-Wszystko
będzie dobrze, operacja się uda...obiecuje to.-wyszeptał wprost do
mojego ucha. W tej chwili do pokoju weszły dwie
pielęgniarki.-Przepraszamy bardzo, ale musimy zacząć przygotowywać
panią ____ do operacji.-starałam się uspokoić, ale kiedy to
robiłam to tylko pogarszałam sprawę. Chanyeol pocałował mnie
delikatnie w usta. Nie chciałam od niego teraz odchodzić.
Pielęgniarki wywiozły mnie wraz z łóżkiem na korytarz. Cały
czas patrzyłam na Chanyeol'a, który szedł za mną. Byłam smutna,
że mamy przy mnie nie ma, ale niestety nie mogła wziąć wolnego,
ponieważ za dużo osób powyjeżdżało na święta. Usłyszałam
dźwięk otwierających się drzwi. Wjeżdżałam na salę
operacyjną. Czy to ostatni raz kiedy widzę ukochanego? Czy będę
go kochać tak jak teraz? Już go nie widziałam. Leżałam na
sali, a światło raziło mnie po oczach. Moje serce biło jak
szalone.-Za chwilę pani zaśnie, proszę się nie bać.-głos
pielęgniarki wcale mnie nie uspokoił. Tylko on to potrafił. Moje
oczy zaczęły powoli zachodzić mgłą, a ciemność zbliżała się
nie ubłagalnie.
Otworzyłam oczy i
przetarłam je. Przywitały mnie białe ściany. Czyli przeżyłam?
Próbowałam się podnieść, ale sprawiało mi to dużą
trudność. Drzwi to pokoju otworzyły się, a w nich ujrzałam
Chanyeol'a.-O obudziłaś się!-podbiegł do mnie i usiadł na
krześle obok.-Jak się czujesz?-spytał.-Spałaś dobre kilka
dni.-znowu spróbowałam usiąść, ale nie za bardzo mi się to
udawało. Kiedy chłopak to zobaczył pomógł mi.-Czuję się
dobrze.-powiedziałam i odgarnęłam swoje włosy.-To się bardzo
cieszę.-posłał mi swój piękny uśmiech. Cieszyłam się, że
wszystko poszło zgodnie z planem. Moje uczucia co do niego się nie
zmieniły. Czyli tak naprawdę miłość nie pochodzi od serca.
Mijały kolejne
dni. Niestety co jakiś czas miewałam ból w okolicach serca. Nie
chciałam o tym nikomu mówić, bo za bardzo się bałam. Chanyeol
dbał o mnie jak o swój najcenniejszy skarb. Dokładnie tydzień po
operacji stało się coś czego się bałam. Właśnie przy moim
chłopaku ból się nasilił. W porównaniu do tego co wtedy czułam
wcześniejszy ból był malutki. Złapałam się ręką w bolące
miejsce. Chłopak szybko wybiegł po pomoc. Na korytarzu usłyszałam
krzyki. Był to głos Chanyeol'a. Podniosłam się i ostatkami sił
podeszłam do drzwi. Chłopak przypierał lekarza do ściany.-Jak to
do cholery musiało pójść coś nie tak!-krzyczał na cały
szpital. W tym momencie zakręciło mi się w głowię. Zerknęłam
na szafkę nocną czy na pewno jest tam to co zostawiłam. Był to
list do chłopaka, którego tak mocno kochałam. Opadłam na ziemię.
Ostatnie co dobiegło do moich uszu do wołanie Chanyeol'a. W końcu
już nic nie słyszałam, nic nie widziałam, ani nic nie czułam. Po
prostu umarłam.
Drogi Yeollie!
Jeżeli czytasz ten
list to mnie już najprawdopodobniej nie ma z tobą. Dziękuję, że
zostałeś ze mną do końca. Dziękuję, że przez swoją miłość
uczyniłeś mnie szczęśliwą. Przepraszam, że nie powiedziałam Ci
wcześniej o bólu, za bardzo się bałam. Chce Ci jeszcze raz
powiedzieć, że wszystkie moje uczucie co do Ciebie były prawdziwe.
Na pewno nie jestem w stanie sobie wyobrazić co teraz czujesz. Mam
do Ciebie wielką prośbę. Proszę nie płacz. Wiedz, że umarłam
szczęśliwą, a moje życie było spełnione. Nie chce być powodem
twojego smutku. Zawsze chciałam być tylko powodem twojego uśmiechu.
Kocham Cię, dlatego też chce, żebyś żył szczęśliwie i znalazł
osobę, którą będziesz może kochał nawet bardziej ode mnie. Chce
zostać w twoich wspomnieniach jako ten prawdziwy przyjaciel, którego
tak trudno znaleźć.
Twoja _______.
|
Komentarze (2):
Ja nie mogę to było piękne a tym bardziej ten nie spodziewany koniec płaczę i płaczę no cudo <3
Płaczę! :"))))))
Prześlij komentarz