Annyeonghaeseyo !

Nawigacja: najedź na zdjęcie ¦



Strona główna Spis treści Annyeong! Jestem nieśmiałą dziewczyną z wielkimi marzeniami. Amatorsko piszę opowiadania o moich idolach.



Zapytaj :3


~ ask autorki bloga
~ ask designerki bloga

Zamówienia ¦


Napisz zamówienie tutaj ^-^
Kolejka-najbliższe zamówienia ¦

Kris-EXO, Yesung-Super Junior, V-BTS, J-Hope-BTS, Seungri-Big Bang ^-^


Tysiące myśli-Prolog

Witam wszystkich! <3
Oto prolog do opowiadania o EXO
Mam nadzieje, że wam się spodoba :D



Stałam właśnie na jednej z Seulskich uliczek. Było już późno około dziesiątej w nocy. Księżyc okrywał miasto płachtą światła. Była pełnia. Miasto to żyło nocą. Ludzie dookoła mnie przechodzili, a ja stałam patrząc w jedno miejsce i dalej nie dowierzając w to co widzę. Zawiał wiatr i po moim ciele przeszły dreszcze. Czułam jakby czas się dla mnie zatrzymał. Zamknęłam na chwilę oczy i ponownie je otworzyłam, żeby zobaczyć czy mi się nie wydawało.
-Widzę, że wróciłeś.-powiedziałam do chłopaka, który stał naprzeciw mnie. Ten tylko posłał mi uśmiech. Zaśmiałam się cicho pod nosem. Tak bardzo za nim tęskniłam, ale teraz kiedy wrócił swoją obecnością bardzo mnie wkurzył. Nadal uśmiechał się w moją stronę ukazując przy tym swój uroczy dołeczek. Z jednej strony chciałam do niego podbiec i go przytulić, a z drugiej walnąć go i odejść.
-Mam nadzieje, że gdziekolwiek nie byłeś to było to tego warte.-odgarnęłam grzywkę, która zaczęła powoli opadać mi na twarz. Uśmiech zszedł mu z twarzy, a zamiast tego pojawiło się tam spojrzenie pełne troski. Westchnęłam i postanowiłam iść dalej. Niestety moje ciało zatrzymało się zaraz koło niego. Nie mogłam się na niego spojrzeć z tak bliska, sprawiałoby mi to ogromny ból. Chciałam, żeby coś powiedział, tęskniłam za jego ciepłym głosem. Skrzywiłam lekko twarz na samo wspomnienie tego.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mnie zraniłeś.-wyszeptałam i odeszłam w nadziei na to, że za mną pobiegnie, że będzie chciał wszystko naprawić. Tak się nie stało. Szłam i szłam, a on się nawet pewnie nie obejrzał. Zmarszczyłam brwi i poczułam jak moje oczy zaczynają piec. Zaczęły się w nich zbierać łzy, żeby po chwili spłynąć na policzki. Rękawami bluzy szybko zaczęłam je przecierać. Moje życie jest do kitu. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym czternaście lat temu, a ja wychowywałam się pod opieką ciotki, która za bardzo się mną nie przejmowała. Tak naprawdę to w ogóle nie zwracała na mnie uwagi, jakbym była powietrzem. Teraz kiedy miałam już dwadzieścia lat postanowiłam się wyprowadzić i zamieszkać w moim starym domu, w którym mieszkałam razem z rodzicami. Na szczęście cały spadek zapisali na mnie. Tego dnia czułam się jakby ktoś mnie postrzelił, moje serce krwawiło wewnętrznie. Cała się trzęsłam. Nie byłam jeszcze gotowa go zobaczyć, a on tak nagle zjawił się jak wracałam z pracy. Weszłam powoli po schodach prowadzących do mojego mieszkania. Byłam okropnie zmęczona. Co jak co, ale praca kelnerki bardzo wykańcza. Wyjęłam kluczyki z torby i otworzyłam drzwi. Jak co dzień przywitała mnie ta sama ciemność i cisza, której wręcz nie mogłam znieść. Zdjęłam buty i rzuciłam je gdzieś w kąt.-Ehhh...przydałoby się tu trochę ogarnąć.-powiedziałam sama do siebie rozglądając się po holu. Skierowałam się w stronę kuchni i włączyłam czajnik elektryczny. Z szafki wyjęłam zupkę błyskawiczną i wszystko wsypałam do miski. To jedna z rzeczy, która nas łączyła, oboje kochaliśmy śmieciowe jedzenie. Kiedy woda się wreszcie zagotowała to zalałam makaron z przyprawami i poszłam do swojego pokoju. Zapaliłam światło i spojrzałam się na jedną z półek, na której stały zdjęcia. Jedno z moimi rodzicami, drugie z ukończenia liceum, a trzecie było odwrócone tyłem. Doskonale wiedziałam co to za zdjęcie. Podeszłam bliżej i niepewnie odwróciłam ramkę. To co zobaczyłam przybiło mnie jeszcze bardziej.
-Jaka ja byłam szczęśliwa.-wyszeptałam i zacisnęłam palce na szkle. Na zdjęciu znajdowałam się ja wraz z moim byłym chłopakiem Lay'em, którego dzisiaj ponownie spotkałam. Chociaż czy byłym czy nadal jesteśmy razem to nie mogłam tego określić. On po prostu zniknął. Około trzech lat temu tak po prostu zniknął. Jedyną z rzeczy, która mi po nim została to głupia karteczka z napisem: „Przepraszam, ale muszę wyjechać. Nie szukaj mnie.”. Już dawno jej nie było po kilku tygodniach od tego, kiedy zniknął spaliłam ją w kominku wraz ze wszystkimi zdjęciami, lecz to zostawiłam. Czemu? Tego nawet ja sama nie wiem. Może miałam za duży sentyment do tego zdjęcia? Ponownie odwróciłam ramkę i wyszłam z pokoju. Zupka była już gotowa, więc wzięłam pałeczki i zaczęłam grzebać w misce. Nie miałam za dużego apetytu, ale musiałam coś zjeść, żeby żyć. Chociaż nie miałam za bardzo po co żyć. Jedyne co codziennie robiłam to praca. Każdy dzień był dla mnie taki sam. Na studia za bardzo nie miałam czasu, bo w końcu musiałam też za coś wyżyć. Muszę przyznać, że już kiedyś miałam myśli samobójcze, ale uratował mnie od nich Lay, który akurat wtedy wszedł z butami do mojego życia. Zjadłam tyle ile mogłam i odeszłam od stołu. Musiałam iść już spać, żeby mieć siłę jutro pracować. Nagle poczułam wibrację w spodniach. Przyszedł do mnie SMS. Jedynym ruchem palca odblokowałam telefon i zerknęłam na ekran. Zaczęłam czytać na głos:
„ ______ tu twój szef. Chciałem Ci powiedzieć, żebyś nie przychodziła już do pracy, ponieważ zostajesz zwolniona. Znaleźliśmy lepszą pracowniczkę. Przez następne trzy miesiące twoja wypłata będzie przychodziła w tym samym terminie co zawsze. Żegnam”
Kiedy to przeczytałam opadłam powoli na podłogę. Co ja teraz ze sobą zrobię? Nie stać mnie na studia, a pracę bardzo trudno znaleźć! Jeszcze trochę i nie będę mogła rachunków płacić! Złapałam się rozpaczano za głowę i zaczęłam kołysać się w przód i w tył jakby miało mnie to uspokoić. Właśnie teraz chciałabym, aby Lay przy mnie był i powiedział, że wszystko jakoś się ułoży oraz mnie przytulił. Po dłuższym zastanawianiu się wstałam z ziemi i poszłam ponownie do mojego pokoju. Chwyciłam za zdjęcie i skierowałam się do wyjścia z mieszkania. Zostawiłam otwarte drzwi i zapalone światło. Już mało mnie obchodziło co się z tym stanie. Weszłam na schody i powoli szłam ku górze. Przy każdym kroku robiłam się coraz bardziej pewna siebie. W końcu znalazłam się przy drzwiach prowadzących do wyjścia na dach. Uchyliłam je i po chwili znalazłam się na dachu. Powoli zaczęłam iść w kierunku progu budynku. Stanęłam na nim spoglądając w dół. Trochę zaczęłam się bać. Do ziemi było około dwudziestu metrów. Po chwili spojrzałam po raz ostatni na moje zdjęcie z Lay'em, a następnie zrzuciłam je na dół. Byłam już gotowa, żeby skoczyć. Wychyliłam nogę za próg.

-Nie skoczysz.-do moich uszu dobiegł męski głos. Wzdrygnęłam się i jak poparzona cofnęłam nogę. Zerknęłam w miejsce skąd dobiegł głos. Stał tam chłopak w skórzanej kurtce. Miał średniej długości brązowe włosy, jego skóra była dość w ciemnym odcieniu jak na Koreańczyka.
-K..kim jesteś?!-wykrzyczałam przestraszona
.-Tego raczej nie musisz wiedzieć, ale chce Ci po prostu powiedzieć, że nie skoczysz.-posłałam mu pytające spojrzenie i znowu odwróciłam się w stronę końca budynku.
-Skoczę, nic mnie nie trzyma przy życiu!-krzyknęłam i ponownie wychyliłam nogę za krawędź. Jednak po chwili namyśleń chciałam ją cofnąć. Niestety straciłam równowagę i spadłam. Moje ciało niczym szmacianej lalki zaczęło lecieć w kierunku ziemi. Byłam przerażona, ale wszystko działo się za szybko. Zamknęłam oczy czekając na zderzenie z ziemią. Moje serce biło jak szalone pod wpływem strachu. Nie byłam do końca pewna czy chce tak skończyć swoje życie. Co ja do cholery zrobiłam?! Czy moja śmierć będzie właśnie tak wyglądała?! W tym momencie w mojej wyobraźni pokazał się uśmiechnięty Lay. Zrobiło mi się smutno, że już nigdy go takiego nie zobaczę.
Żegnaj Lay...


Komentarze (2):

Anonymous Anonimowy pisze...

Mogłabym prosić o scenariusz z Chnayeol? Jeżeli tak, dziękuję. Swoją drogą, piszesz ładne scenariusze :)) LeeLina

17 września 2014 16:57  
Blogger Fumiko pisze...

Tak oczywiście ^^ Myślę, że scenariusz powinien się pojawić w przeciągu tygodnia.

18 września 2014 18:42  

Prześlij komentarz