Annyeonghaeseyo !

Nawigacja: najedź na zdjęcie ¦



Strona główna Spis treści Annyeong! Jestem nieśmiałą dziewczyną z wielkimi marzeniami. Amatorsko piszę opowiadania o moich idolach.



Zapytaj :3


~ ask autorki bloga
~ ask designerki bloga

Zamówienia ¦


Napisz zamówienie tutaj ^-^
Kolejka-najbliższe zamówienia ¦

Kris-EXO, Yesung-Super Junior, V-BTS, J-Hope-BTS, Seungri-Big Bang ^-^


Tysiące myśli-5/?

Witam wszystkich! ^^
Oto kolejny rozdział opowiadania "Tysiące myśli".
Muszę przyznać, że trochę męczyłam się z tym jak skleić to wszystko w tym rozdziale w jedną całość, żeby wyszło w miarę logicznie, ale mam nadzieję, że mi się to udało.
Jakby co to "*" przy jednym z dialogów oznacza słowa wypowiedziane przez Lay'a.
Zapraszam do czytania i komentowania, ponieważ każdy komentarz to motywacja do dalszego pisania, a ja bym chciała w ogóle wiedzieć czy ktoś to czyta :c.



-Jestem na...-nie zdążyłam dokończyć, bo nagle zderzyłam się z czymś. Zakręciło mi się w głowie i upadłam bezwładnie na ziemię niczym szmaciana lalka, która nie może kontrolować własnych ruchów. Poczułam silny ból w okolicach skroni, gdy moja głowa walnęła o beton. Chwile później coś spłynęło po moim policzku, ale nie byłam pewna czy to krew, czy może jednak łza spowodowana bólem, który przeszył całe moje ciało. Zacisnęłam mocno powieki, nie mogłam się ruszyć. Ból i strach zmieszały się ze sobą wywołując u mnie paraliż wszystkich kończyn. Znowu usłyszałam kroki, które z każdym ułamkiem sekundy robiły się coraz to głośniejsze. W duchu modliłam się, żeby to wszystko okazało się snem. W mojej głowie cały czas odbijały się słowa Kai'a, który kazał mi uciekać. Lay... błagam pomóż. Kroki ustały, a zastąpił je dźwięk tłuczonego szkła. Bałam się otworzyć oczu, lecz po chwili się przemogłam i lekko je uchyliłam. Kilkanaście centymetrów ode mnie leżał mój telefon, cały zmiażdżony, a dookoła niego leżało szkło. Zaraz obok ujrzałam czyjeś nogi. Po butach zgadywałam, że był to mężczyzna, ponieważ wyglądały jak buty typowego biznesmena. Byłam za bardzo wystraszona, aby spojrzeć wyżej. Ponownie zamknęłam powieki. Nie chciałam żeby ta osoba wiedziała, że mam jakąkolwiek świadomość co się wokół mnie dzieje. Światło lampy, które jeszcze przed chwilą prześwitywało przez moje powieki, zniknęło. Dosłownie może kilka sekund później poczułam jak ta osoba się nade mną pochyla. Przejechał delikatnie swoimi zimnymi jak lód palcami po moim policzku. Poczułam jak po mojej skórze automatycznie przebiegły dreszcze. Ból głowy nie opuścił mnie ani na sekundę, a nawet wydawało mi się, że z każdą chwilą coraz to bardziej się powiększał. W pewnym momencie poczułam ukłucie w ramię. Ledwo powstrzymałam się, aby nie syknąć. Nagle cała moja prawa ręka zaczęła drętwieć i robić się ociężała. Zastanawiałam się co to mogło być, ale w tej chwili nie mogłam myśleć racjonalnie. Po chwili zrobiłam się śpiąca. Mój oddech z przyspieszonego zamienił się na spokojny i umiarkowany. Poczułam jak kręci mi się w głowie, a ja sama odpływam. Tylko nie to. Uświadomiłam sobie, co mogło oznaczać to ukłucie. Strzelałam, że był to zastrzyk usypiający. Próbowałam jeszcze raz otworzyć oczy, ale uniemożliwiły mi to moje powieki, które stawały się coraz to bardziej cięższe. Miałam wrażenie, jakby moja świadomość wpadała w jakąś otchłań bez wyjścia. W końcu przestałam wszystko słyszeć i nastała zupełna ciemność, która była jak najgorszy koszmar. Błagam, ratunku...

Obudził mnie czyjś dotyk na moim czole. Moje oczy nadal były bardzo zaspane, a powieki odrobinę ciężkie. Czułam, że mój cały organizm jest w pewnym stopniu osłabiony, ponieważ każdy mój oddech sprawiał mi ból i zawroty głowy. Chciałam coś powiedzieć, ale od razu zasychało mi w gardle i poczułam takie uczucie w krtani, jakby wbijały się w nią tysiące igieł. W końcu bo długiej bitwie udało mi się otworzyć oczy. Uchyliłam je dosłownie na chwilę, a już zaczęły mi łzawić od jasnego światła, które było bardzo oślepiające.
-Obudziłaś się?-usłyszałam męski głos. Od razu przypomniały mi się wydarzenia sprzed zapadnięcia w sen. Spojrzałam na chłopaka, który siedział koło mnie na krześle. Miał on blond włosy i hipnotyzujące, hebanowe oczy, które dodatkowo miałt taki dziwny połysk. Jego twarz wydawała się być przyjazna, ale wiedziałam, że nie mogę nikomu ufać. Miał wyjątkowo nieskazitelną urodę, a jego skóra była porcelanowa. Rysy jego twarzy były trochę dziewczęce. Chciałam już coś powiedzieć, ale moja krtań znowu zaczęła piec. Najprawdopodobniej moje oczy wypełniał strach, a źrenice były rozszerzone do maksimum.
-Coś nie tak?-chłopak wyciągnął rękę w moją stronę. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. Zaczęłam się wiercić i szarpać, skopując przy tym kołdrę, która mnie przykrywała, z łóżka.
-Spokojnie, nic Ci nie zrobię.-nie mogłam mu uwierzyć, a może po prostu nie chciałam? Wiedziałam tylko, że moje zadanie to wydostać się z tego miejsca jak najszybciej. Próbowałam wstać, ale chłopak złapał mnie za ramię. Gwałtownie go odepchnęłam, kiedy to nagle głowa mnie rozbolała tak, że ponownie opadłam, na miękką poduszkę. Niepewnie dotknęłam mojego czoła, które jak zgadywałam było obandażowane. Może źle oceniłam sytuacje, a on chciał mi tylko pomóc? W sumie nie wyglądał na porywacza, ale nie ocenia się książek po okładce prawda?
-____ błagam Cie, uspokój się!-chłopak wybuchł. Skąd on zna moje imię? Kiedy usłyszałam, że powiedział do mnie po imieniu od razu się uspokoiłam. Blondyn, kiedy to zobaczył odetchnął i spojrzał na mnie z troską w oczach.-Wiem, że może Ci być trudno uwierzyć, ale naprawdę chce Ci pomóc.-zaczął.-Jestem przyjacielem Sehun'a, Luhan, a ponieważ wczoraj do mnie zadzwonił, żebym Cię uratował zrobiłem to.-Sehun? Widziałam to w jego oczach, że nie kłamie. Moje uczucia z nieufności zmieniły się na wdzięczność.-Wiem co musiałaś przeżywać, kiedy zostałaś zaatakowana, ale uwierz mi, że tutaj jesteś naprawdę bezpieczna.-w tej chwili rozejrzałam się po pokoju, który był bardzo przytulny. Zgadywałam, że był to jego pokój, ponieważ wszędzie stały jego zdjęcia wraz z Sehun'em i jakimiś osobami, które pierwszy raz widziałam na oczy. Dookoła na pułkach stało też dużo pucharów, najprawdopodobniej za zawody w piłce nożnej, a na ścianie wisiały medale. Jak na pokój chłopaka musiałam przyznać, że był bardzo zadbany. Ściany miały kolor jasnego błękitu, który był wręcz kojący dla oczu.-Możesz cokolwiek powiedzieć?-spytał, marszcząc lekko brwi. Ponownie spróbowałam wypowiedzieć choć jedno słowo, ale z marnym skutkiem. Spojrzałam zrezygnowana na chłopaka, który tylko kiwnął głową.-Rozumiem. Może to być jeden ze skutków działania zastrzyku, który dostałaś. Nie wiem ile może to trwać, ale zaraz zrobię Ci jakąś herbatę to może poczujesz się lepiej.-uśmiechnęłam się lekko w stronę Luhan'a. Blondyn powoli wstał z krzesła i przeciągnął się. Zauważyłam, że na jego policzku było widać delikatne ślad, jakby mu się pościel odbiła. Przez cały ten czas był koło mnie? W tej chwili ujrzałam także, że jego lewy nadgarstek jest zabandażowany, jednak nie pomogło to w zamaskowaniu krwi, która przesiąkała przez opatrunek. Rana musiała być świeża. Zdziwiłam się lekko.-Ile łyżeczek słodzisz?-z rozmyślań wyciągnął mnie jego głos. Zastanowiłam się chwilkę i pokazałam mu dwa palce. Chłopak przytaknął. Po chwili ciszy wyciągnęłam rękę w stronę jego rany. Chciałam wiedzieć skąd ona się wzięła, ponieważ krew wyglądała tak, jakby dopiero co z niej wypłynęła. Blondyn zerknął w miejsce, w które pokazywałam i podrapał się w tył głowy.-To nie jest coś czym powinnaś się przejmować.-powiedział i schował rękę za plecy.-Poboli, poboli i przestanie.-wiem, że nie chciał, abym się tym przejmowała, ale jednak źle się czułam z tym, że osoba, której prawie nie znam, ryzykowała swoje życie dla mnie. Chłopak uśmiechnął się ostatni raz i wyszedł z pokoju. Zacisnęłam palce na miękkiej pościeli i ponownie się nią przykryłam. W tym momencie otulił mnie piękny zapach męskich perfum. Był bardzo łagodny, zupełnie tak samo jak twarz chłopaka. Przyznam, że dziwnie się czułam sam na sam w domu z chłopakiem, którego prawie w ogóle nie znam i w dodatku z tym, że leże w jego łóżku. -Co by się stało, jakby się Lay dowiedział.-pomyślałam i w jednej chwili zastygłam. Szybko zaczęłam się rozglądać po pokoju, by znaleźć mój telefon, ale na żadnej z półek go nie było. Od razu przed moimi oczami pojawił się obraz jak napastnik rozwala go. Przeklęłam w myślach. Zerwałam się gwałtownie z łóżka co nie było najlepszy pomysłem jeżeli patrzeć na mój stan. Jak na zawołanie zraniona głowa dała się we znaki przez co zakręciło mi się w głowie. Nie mogłam w ogóle złapać równowagi i w jednej chwili runęłam z hukiem na zimną podłogę. Złapałam się obiema rękami za głowę, ale ból był za duży, żebym mogła chociaż spróbować się podnieść. W jednej chwili usłyszałam jakby krzyki. Wołanie o pomoc. Był to kobiecy głos, w dodatku bardzo mi znany. To ten głos słyszałam od urodzenia, to ten głos śpiewał dla mnie kołysanki, żebym szybciej zasnęła, to ten głos karcił mnie, kiedy zrobiłam coś źle, głos którego nigdy w życiu nie zapomnę. Chociażby mieli mi jakimś cudem usunąć pamięć to i tak bym go rozpoznała. Krzyki mieszały się ze szlochem i płaczem dziecka. Charakterystyczny płacz, który tylko ja miałam. Od urodzenia, kiedy pierwszy raz zaczęłam płakać to nie mogłam złapać oddechu, dusiłam się. Wtedy czułam się jak pod wodą, gdzie nie ma tlenu, którym mogłabym zacząć ponownie oddychać. Uspokoić mnie mogło tylko mocne przytulenie przez kogoś, dlatego też staram się płakać jak najmniej. Czasami jednak po moich policzkach spływają pojedyncze łzy. Poczułam jak podłoga drga.
-____ co się stało?!-usłyszałam zmartwiony głos Luhan'a i po chwili poczułam jego dotyk na mojej skórze. Ukucnął przy mnie i wziął mnie na swoje ramiona. Krzyki nie ustępowały przez co myślałam, że zaraz zwariuję.
-Lu...h... błagam...pomóż.-najwyraźniej mój głos powrócił, ale stać mnie tylko było na wyszeptanie krótkiego zdania. Spojrzałam na jego twarz, która wyrażała wielkie zakłopotanie. Jego oczy były pełne przerażenia. Przygryzł lekko dolną wargę i zamknął na chwile oczy.
-Co robić?-spytał się cicho sam siebie i zerknął na mnie. Starałam się jakoś poradzić sobie z bólem, ale po chwili jednak zmarszczyłam ponownie brwi. Luhan odwrócił się i delikatnie położył mnie na łóżku. Usiadł koło mnie i dotknął swoją dłonią mojego czoła. W jednej chwili jego źrenicę stały się o wiele większe.
-Ty jesteś strasznie rozpalona!-krzyknął. Faktycznie czułam, że jest mi jakoś za gorąco. Chłopak wstał i rozejrzał się po pomieszczeniu. Wyciągnął rękę w kierunku jednej z szafek. Nie za bardzo mi przychodziło do głowy co miał zamiar zrobić. Mój wzrok mimowolnie poleciał w miejsce, w którym kierunku miał wyciągnięta dłoń. Ujrzałam tam telefon, który w jednej chwili przeleciał z jednego końca pokoju wprost w rękę Luhan'a. Nie za bardzo dowierzałam w to co zobaczyłam, ale w końcu był przyjacielem Sehun'a, więc domyślałam się, że też ma jakąś moc, ale nigdy bym nie przypuszczała, że istnieje coś takiego jak telekineza. Niby o tym słyszałam, ale nigdy nie zastanawiałam się jak to może wyglądać. Przyznaj jednak, że zjawiskowo. Chłopak szybko wybrał jakiś numer i przyłożył urządzenie do ucha. Znowu ból rozszedł się od głowy w dół i usłyszałam kolejny krzyk. Miałam dosyć.
-Sehun-ah! Nie wiem co się z nią dzieje, jest coraz gorzej!-usłyszałam podniesiony głos Luhan'a, który brzmiał bardzo odlegle pomiędzy tymi krzykami.-Wiesz do kogo mogę ją wziąć? W szpitalu od razu pomyślą, że zwariowała, więc to odpada.-chłopak powiedział.-Co? Mówisz, że ktoś może jej pomóc? Znasz go osobiście?-kolejna fala bólu ogarnęła moje ciało.
-Luhan, błagam szybciej.-wyszeptałam ponownie nie mogąc już wytrzymać tych katuszy.
-Dobra Sehun do rzeczy. Kto go zna?-zerknął na mnie z troską i przerażeniem w oczach.-Kris?-Znajome imię zaczęło przeplatać się w mojej głowie wraz z innymi wrzaskami. Kris? Nie przesłyszałam się prawda? Luhan powiedział imię mojego kuzyna? Niemożliwe. Nie mogłam ruszyć żadną kończyną przez ten paraliżujący ból.
-Co się ze mną dzieje?-zapytałam Luhan'a, który najwyraźniej sam siebie próbował uspokoić.
-Nie wiem ____, ale wytrzymaj jeszcze trochę Kai zaraz tu będzie wraz z osobą, która Ci pomoże.-Byłam mu bardzo wdzięczna za to, że mi pomagał, bo równie dobrze mógł się tym nie przejmować. Chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Czemu tak nagle zaczęła mi się przypominać przeszłość, która po wypadku była dla mnie okryta mgłą. Trudno mi było przypomnieć sobie jakiekolwiek wydarzenie sprzed tego tragicznego incydentu, a teraz nagle wszystko samo przychodzi jak niechciany koszmar, który będzie dręczył mnie każdej nocy nie dając o sobie zapomnieć. Te wspomnienia wywoływały u mnie bardzo silny ból psychiczny i jak właśnie wtedy czułam, fizyczny również. Tylko czemu? Miałam cichą nadzieję, że Kai mi wszystko wyjaśni, bo to było co najmniej dziwne. Zerknęłam na Luhan'a, który cały czas kręcił się nerwowo po pokoju. Z każdą kolejną sekundą zauważyłam, że powoli obraz mi się rozmazuje, a chłopak jest już tylko jedna z plam zmieszanych ze sobą w różnych kolorach. Krzyki ustały, a do moich uszu nie dobiegało nic poza głuchą ciszą. Chociaż nie wiedziałam co się dzieje, to w głębi duszy cieszyłam się, że nie muszę słuchać tych strasznych odgłosów. Cisza ta jednak nie trwała zbyt długo, ale zamiast dźwięków, które raniły moje uszy to usłyszałam świergot ptaków, który był jak muzyka oraz podmuch wiatru.
-____!-usłyszałam jak ktoś bardzo niewyraźnie woła moje imię, ale nie był to głos Luhan'a.-____!-teraz już odrobinę głośniej, na tyle, żebym chociaż mogła rozpoznać kto mnie woła. Był to głos bardzo dobrze mi znany. Kris... W tym momencie przed moimi oczami pojawiła się jego uśmiechnięta twarz. Czy to kawałek wspomnień? Stwierdziłam, że tak, bo patrząc na twarz Kris'a widać było, że ma z osiem lat. Bardzo dobrze znałam to miejsce, gdzie teraz „byłam”. Był to plac zabaw, na który
często przychodziłam posiedzieć w gimnazjum i odstresować się od nadmiaru nauki oraz trochę ogarnąć moje uczucia, które w tamtym okresie były rozdarte na strzępki.
-____!-ponownie Kris zawołał do mnie i podbiegł bliżej.-Dobrze, że już jesteś. Zobacz kogo przyprowadziłem! Od dzisiaj będzie się z nami bawił dobrze?-z oddali zaczęła się do nas zbliżać kolejna postać. Powoli zaczęłam dostrzegać rysy twarzy tej osoby, aż w końcu zamarłam. Ujrzałam niesfornie ułożone brązowe włosy, które opadały na ciemne jak węgiel oczy. Ten wielki, kojący uśmiech na twarzy, który powodował to, że od razu pojawiał się w jego policzku uroczy dołeczek.-Ma na imię Lay. Mam nadzieję, że się polubicie.-powiedział Kris, a chłopak stojący obok wyciągnął w moją stronę rękę.
-Hej, jestem Lay!-ostatnie zdanie wypowiedziane przez niego odbijało się w mojej głowie bez końca powodując efekt echa, które nie mogło się zatrzymać. Chciałam złapać jego rękę i mocno uścisnąć, ale kiedy tylko nią ruszyłam obraz zaczął pękać jak szkło. Wszystko zrobiło się z powrotem niewyraźne. Dźwięk zrobił się stłumiony jakby pomiędzy mną, a małym Lay'em stanęła ściana. Nie to nie jest możliwe. Przecież ja go wcześniej nie znałam, więc skąd te wspomnienie?! Ponownie mój słuch się wyostrzył przez co udało mi się usłyszeć dźwięk jadących samochodów. Kolejny obraz ukazał się moim oczom, tylko że tym razem był bardziej prawdziwy tak jakby to wszystko działo się naprawdę. Znajdowałam się w tym samym miejscu co wcześniej. Rozejrzałam się wkoło i zauważyłam na jednej z huśtawek pewną postać. Od razu wiedziałam, że to Lay i co to dokładnie był za dzień. Chłopak miał na sobie czarną bluzę, a na jego plecach widniał fioletowy plecak. Cały czas wzrok miał wbity w ziemię. Miał nałożone na uszy duże fioletowe słuchawki, które dość często zdarzało mi się później nosić. Pamiętałam ten dzień tak dokładnie, że aż mnie samą to przerażało. Każdy jego ruch, słowo, jakby to się wydarzyło przed chwilą. Ob kręciłam się dookoła i zauważyłam kolejną osobę, byłam to ja. Widok samej siebie z przeszłości strasznie mnie przeraził. Wyglądałam strasznie, oczy miałam spuchnięte od płaczu i podkrążone od bezsennych nocy, które dość często w tamtym okresie lubiły mnie nawiedzać, a moja skóra była blada jak ściana. Dokładnie wiedziałam co się teraz stanie. Młodsza wersja mnie powoli podeszła bliżej huśtawek i spojrzała na chłopaka, a następnie usiadła na drugiej z nich i tak samo jak on spuściła głowę. Razem wyglądaliśmy jak siedem nieszczęść. Widziałam jak młodsza ja zaczyna przecierać swoje oczy rękawem bluzy i zasłania sobie twarz dłońmi, a z jej podbródka na spódniczkę od mundurka zaczęły spadać łzy. Wtedy stało się coś czego ja w przeszłości kompletnie się nie spodziewałam. Lay wstał z huśtawki i zdjął ze swoich uszu słuchawki, żeby zaraz założyć je młodszej mnie. Następnie poczochrał jej grzywkę i uśmiechnął się.
-Ta piosenka pomaga mi kiedy mam trudny dzień.-powiedział i włączył piosenkę w telefonie. W tym momencie ja sama dotknęłam swojej grzywki i niemal od razu przez moje ciało przebiegło to uczucie nostalgii. To wszystko było tak realne, że niemal mogłam przysiąc, że poczułam zapach jego perfum. Był on dla mnie tak dobrze znany, przecież to on mnie otulał, kiedy tylko Lay był w pobliżu. Moja głowa ponownie zaczęła boleć, a ja we wspomnieniu zsunęłam się na ziemię łapiąc się za włosy. Nagły napad niemiłosiernego bólu przeszył całe moje ciało. Oddech mój stał się niespokojny i bardzo przyspieszony. Wszystko zaczęło się rozmazywać, a w uszach słyszałam szmery i szepty.
-Obiecuję.-był to głos Lay'a.-Obiecuję, że nigdy Cię nie opuszczę.
-Jak on mógł. Przecież obiecywał!-kolejny głos, tym razem mój zaczął się odbijać w mojej głowie.
-Zapomnij o nim, był zwyczajnym dupkiem rozumiesz?!-Baekhyun? Przed moimi oczami zaczęło pojawiać się wiele różnych obrazów. Pisk opon i dźwięk pękających szyb mieszał się z wrzaskami.
-Błagam ____ uciekaj!-krzyk mojej mamy sprawił, że jeszcze większy ból zawładnął moim ciałem.
-Nie mamo, nie zostawię was!-pisk i szloch dziecka odbijał się echem w mojej głowie.
-Obiecuję*.-zaczął głos Lay'a.
-Że nigdy więcej.-razem z jego głosem zaczął przeplatać się i mój.
-Nie.
-Zaufam Ci. Zostawię Cię.-dźwięk dartych kartek papieru i płonącego ognia stał się wśród tych rozmów i wrzasków uspakajającą muzyką. Przed moimi oczami ukazał się kominek w domu mojej cioci, a przed nim siedziałam ja trzymając kurczowo w rękach podarte zdjęcia i list, które wiązały się z Lay'em. Po chwili niepewnie wrzuciłam je do kominka i patrzyłam jak palą się, żeby za sekundę zniknąć wraz z dymem, który był tylko przelotny. Tak wtedy mogłam opisać mój związek z Lay'em przelotny, nic nie znaczący, zapomniany, przynajmniej tak chciałam sobie wmówić, chociaż nie do końca mi to wychodziło. Miałam wrażenie, że zaraz głowa mi pęknie. W pewnym momencie do moich oczu zaczęło dochodzić rażące światło. Mrugnęłam kilkanaście razy, ale dalej nie przestawało mnie to irytować. Przetarłam oczy. Czy to nadal są wspomnienia? W końcu uchyliłam powieki i jedyne co zobaczyłam to dobrze znana mi twarz pochylona nad moja i dokładnie skanująca mnie. Jakbym mogła nie poznać tych rys, przecież tylko jedna osoba miała taki zimny wyraz twarzy, a zarazem połączony z wielką troską. Nadal myślałam, że to tylko moje wspomnienia. Spojrzałam w jego hebanowe oczy, które jak zwykle nie wyjawiały żadnych emocji, nawet można by było powiedzieć, że były puste. Jednak wiele dziewczyn już na nie przyciągnął. Jego osobowość sama w sobie była magnetyzująca i pociągająca, jak dobrze, że był tylko moim „kuzynem”.
-Kris?-wyszeptałam z chrypą w głosie.




Komentarze (0):

Prześlij komentarz