Annyeonghaeseyo !

Nawigacja: najedź na zdjęcie ¦



Strona główna Spis treści Annyeong! Jestem nieśmiałą dziewczyną z wielkimi marzeniami. Amatorsko piszę opowiadania o moich idolach.



Zapytaj :3


~ ask autorki bloga
~ ask designerki bloga

Zamówienia ¦


Napisz zamówienie tutaj ^-^
Kolejka-najbliższe zamówienia ¦

Kris-EXO, Yesung-Super Junior, V-BTS, J-Hope-BTS, Seungri-Big Bang ^-^


Tysiące myśli-3/?

Witam wszystkich <3
Oto kolejny rozdział opowiadania "Tysiące myśli".
Trochę mi zeszło się z napisaniem tego. To wszystko przez szkołę ;___;
Scenariusz z Chanyeol'em jest już w 2/3 skończony, więc też powinien się niedługo pojawić, dziękuję za cierpliwość <3
Było by miło, gdyby jak ktoś to czyta skomentował nawet krótko co sądzi o tym opowiadaniu, z góry dziękuję ^^
Życzę miłego czytania c:



-____! ____!-kiedy usłyszałam głos przyjaciółki zostałam wyrwana jakby z jakiegoś transu.
-Hej co Ci jest? Ostatnio coś często jesteś bardzo zamyślona.-spojrzałam na nią i machnęłam ręką.
-Wszystko ze mną w porządku.-uśmiechnęłam się i wstałam z ławki. Nadal zastanawiałam się czy iść na to „spotkanie?”. Od tego myślenia na ten temat zaczęła mnie już głowa boleć.
-Chcesz iść ze mną dzisiaj na zakupy?-zapytała się mnie Ayumi.
-Przepraszam, ale mam już dzisiaj inne plany.-zaczęłam iść w stronę wyjścia z klasy.
-Pewnie spotykasz się z Lay'em.-podbiegła do mnie i szturchnęła łokciem w ramię. Nic nie odpowiedziałam, tylko wzruszyłam ramionami i poszłam dalej. W mojej głowie był jeden wielki mętlik. Nie mogłam się przyzwyczaić do tego życia. Kiedy widziałam Baekhyun'a robiło mi się od razu smutno, a jak rozmawiałam z Ayumi to bałam się, że zaraz powie, że wyjeżdża. Jedynie przy Lay'u mogłam się trochę odstresować i uspokoić. On działał na moje serce jak lekarstwo, chociaż to, że może na następny dzień zniknąć przerażało mnie najbardziej, dlatego też starałam się każdą sekundę z nim spędzić jak najlepiej. Zerknęłam na zegarek. Do spotkania miałam jeszcze pół godziny. Na szczęście dodatkowe lekcje się już skończyła, a ja mogłam spokojnie wyjść ze szkoły. Podeszłam do mojej szafki i wyjęłam z niej buty na zmianę. Szybkim ruchem zawiązałam sznurówki i założyłam torbę na ramię. Wyszłam na zewnątrz. Było zimno, nawet bardzo. Na szczęście miałam ze sobą płaszczyk, który dawał naprawdę dużo ciepła. Byłam osobą, która wręcz nienawidziła spóźniać się na spotkania, dlatego też postanowiłam, że pójdę tam trochę wcześniej. Park, w którym miało odbyć się spotkanie był trochę oddalony od mojej szkoły, więc zmuszona byłam skorzystać z autobusu. Stanęłam na przystanku i popatrzyłam się na rozkład jazdy. Za chwilę powinien przyjechać. Po chwili podjechał autobus. Wsiadłam do niego i zajęłam miejsce gdzieś pośrodku. Minęło może dziesięć minut, a ja już byłam na miejscu. Aby dotrzeć do punktu docelowego zostało mi jeszcze kilka minutek spacerku. Moje kroki były stanowcze, ale im bliżej byłam miejsca spotkania tym bardziej stawały się wolne i niepewne. W końcu przekroczyłam ten próg między betonem, a trawą. Dookoła mnie zaczęło pojawiać się coraz to więcej drzew, a śpiew ptaków był bardziej słyszalny. Park ten był ogromny, a ja nie za bardzo wiedziałam w jakim dokładnie miejscu miałam czekać. Ludzi dookoła było naprawdę niewiele, pewnie dlatego że wielu z nich pracuję do późna. Po pewnym czasie usiadłam na jednej z dębowych ławek. Spojrzałam na złociste liście, które pod wpływem wiatru unosiły się w górę, żeby po kilku sekundach szybowania opadły ponownie na ziemię. Było już ciemno, a światło dawały tylko lampy porozrzucane w różnych zakątkach parku. W pewnym momencie poczułam czyjś wzrok na sobie. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było. Po moim ciele przeszły ciarki. Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam, że tam przyszłam. Spojrzałam na ekran telefonu. Było już pięć minut po osiemnastej.
-Jak ta osoba nie zjawi się w przeciągu dwóch minut idę stąd.-powiedziałam sama do siebie i zaczęłam nerwowo tupać stopą o chodnik. Kiedy minęły te dwie minuty wstałam podirytowana i zaczęłam iść w stronę wyjścia z parku. W tym momencie usłyszałam pstryknięcie palców. Obróciłam się niepewnie na pięcie i moim oczom ukazał się chłopak, który był przy mojej niby śmierci i w galerii handlowej. Źrenice pewnie tak bardzo mi się powiększyły ze zdziwienia, że wyglądałam dość dziwnie. Nie wiedziałam czy się go bać czy może jednak ma w stosunku co do mnie pokojowe zamiary.
-Wyglądasz co najmniej jakbyś ducha zobaczyła.-powiedział i spojrzał na mnie swoimi czarnymi oczami.
-Skąd mam mieć pewność, że nim nie jesteś?-spytałam odrobinę trzęsącym się głosem. Ten tylko zaśmiał się cicho.
-Nie wiedziałem, że w nie wierzysz.-spojrzałam na niego pytająco.
-Skąd niby miałbyś to wiedzieć? Nie znam Cię, a poza tym po tym co przeżyłam łatwo byłoby mi w to uwierzyć.-powiedziałam.-A więc kim jesteś i po co chciałeś się ze mną spotkać?
-Jestem Kai, a po co chciałem się spotkać? Hmmmm... Chciałem zapytać się Ciebie jak dajesz sobie radę.-nie wiedziałam zbytnio co odpowiedzieć.
-A więc to twoja sprawka?-zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego niepewnie. Ta cała sytuacja już trochę mnie irytowała. Miałam wrażenie, że to wszystko sprawia mu radość, bawienie się czyimiś uczuciami było dla niego zabawne. Chłopak uniósł swoją rękę ku górze i uśmiechnął się. W jego uśmiechu było coś nieodgadnionego i niepokojącego. Ponownie usłyszałam pstryknięcie z palców, a jego już tam nie było. Dosłownie ułamek sekundy po tym poczułam na swojej szyi czyjś oddech.
-A nawet jeśli moja to co?-w mojej głowie odbijały się te słowa, moje ciało pod nagłym wzrostem adrenaliny zesztywniało, żeby następnie opaść na ziemię, jakbym była szmacianą lalką.
-N...nie podchodź!-krzyknęłam i zaczęłam odsuwać się w drugą stronę. Cała się trzęsłam, nie mogłam tego kontrolować. Strach i przerażenie kumulowało się we mnie. Spokojnie ____ wszystko to można przecież jakoś logicznie wyjaśnić prawda? Przez cały czas patrzyłam na chłopaka, który tylko głupio się uśmiechał. Chciałam stamtąd uciec, ale jak na złość moje nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Próbowałam uspokoić trochę swój bardzo przyspieszony oddech, co było wielkim wyczynem.
-Kai co Ty znowu wyprawiasz?-usłyszałam czyjś głos. Automatycznie spojrzałam się w tym kierunku. Około trzech metrów ode mnie stało dwóch chłopaków. Jeden miał czarne, krótkie włosy. Pod jego oczami widniały ciemne plamki, jakby nie spał już z kilka dni, przez o właśnie przypominał pandę. Przez jego rysy twarzy wydawał się być miły. Drugi zaś miał minę obojętną, jakby nic go nie obchodziło lub był bardzo nieszczęśliwy. Jego grzywka lekko opadała na prawe oko. Włosy miał koloru ciemnego kasztana. Zaczęli iść w moją stronę. Ten „milszy” chłopak wyciągnął rękę w moją stronę, żeby pomóc mi wstać. Bez dłuższego zastanawiania się chwyciłam za jego dłoń i podniosłam się z ziemi.
-Przepraszam za niego.-powiedział.
-Nic się nie stało.-wyszeptałam cicho i zerknęłam na drugiego chłopaka, który przez cały ten czas uważnie badał mnie wzrokiem. Otrzepałam swoje ubrania z kurzu.
-Wiem, że zapewne teraz nie będziesz tego chciała.-w tym momencie chłopak spojrzał się ze zirytowaniem na Kai'a.-Ale musisz z nami pójść.-przygryzłam lekko wargę i podrapałam się po głowie. Mimo tego wszystkiego co się zdarzyło zgodziłam się i poszłam wraz z nimi. Chociaż w ogóle ich nie znałam, to miałam jakieś przeczucie, że nie chcą mi zrobić nic złego.

Po jakimś czasie znalazłam się w dużym mieszkaniu wraz z trzema chłopakami. Zdziwiło mnie to, że nie weszliśmy głównym wejściem, tylko przeciskaliśmy się przez małe i wąskie uliczki, a następnie udaliśmy się do tylnego wejścia.
-Sehun sprawdź czy wszystkie drzwi są zamknięte i pozasłaniaj okna.-powiedział Kai do szatyna i usiadł na kanapie. W tym momencie zaczęłam się mocno denerwować. Zasłaniać okna? Ale po jaką cholerę?! Chłopak, który przypominał pandę wskazał ruchem ręki, żebym usiadła na kanapie obok Kai'a. Nie za bardzo miałam na to ochotę, ale zrobiłam to. Po chwili do pokoju wrócił również Sehun, który stanął gdzieś z boku. W pomieszczeniu nie było za dużo światła, ponieważ paliła się tylko jedna lampka, a wszystkie zasłony były zaciągnięte.
-Więc tak, ja jestem Tao.-pokazał na siebie chłopak z krótkimi włosami.-To jest Sehun, a to Kai.-powiedział i zaczął kręcić się w kółko.-Pewnie zastanawiasz się kim jesteśmy i czego od ciebie chcemy.-pokiwałam głową potwierdzając jego słowa.-Myślę, że będzie to dla ciebie trudne do zrozumienia, więc postaram się mówić zwięźle, żebyś wiedziała najważniejsze informacje.-na chwilę nastał cisza, która tylko podgrzewała całą tą atmosferę w pokoju.-Jesteśmy ludźmi, którzy urodzili się z pewnymi mocami.-To dlatego, Kai wtedy zniknął. Przyznam, że trochę mnie to zaskoczyło, ale powoli się tego domyślałam.-Jest nas na całym świecie kilkunastu. Niektórzy wiedzą o swoich mocach, a inni już nie.
-To wy mnie wtedy uratowaliście?-w końcu zadałam pytanie, które tak bardzo mnie ciekawiło i nie dawało mi spokoju, chociażby na chwilę.
-Tak, to my.-odezwał się Kai, który siedział koło mnie. Zaczęłam tupać nerwowo stopą.
-Czemu to zrobiliście?-kolejne pytanie wyleciało z moich ust. Ciekawość, aż zżerała mnie od środka, a wiedziałam, że jest to pierwszy stopień do piekła. Zauważyłam, że mina chłopaka od razu zrzedła i zrobił się jakiś poddenerwowany. Trochę mnie to zaniepokoiło, a atmosfera w powietrzu zagęściła się znacznie.
-Po prostu musieliśmy Ci pomóc.-po raz pierwszy usłyszałam głos Sehun'a. Już miałam coś powiedzieć, ale poczułam czyjąś dłoń na swojej. Spojrzałam się w tamtą stronę.
-Po prostu nam zaufaj.-była to dłoń Kai'a, którego wyraz twarzy był w tej chwili nie do odgadnięcia. Wyswobodziłam rękę z jego uścisku i wstałam z kanapy. Przyznam szczerze, że nie takiej odpowiedzi oczekiwałam, to nic nie dawało do wyjaśnienia całej tej zagadki. Stwierdziłam, że w końcu i tak przyjdzie czas, kiedy wszystkiego się dowiem i nie chciałam dalej drążyć tematu.
-Skoro to wszystko, to ja już może pójdę.-powiedziałam i skierowałam się w stronę wyjścia.
-To niebezpieczne wracać o tej porze samej do domu.-powiedział Tao i podszedł do mnie.-Kai odprowadzi Cię.-westchnęłam cicho i obróciłam się w jego stronę. Chłopak pokazał palcem, żebym się do niego zbliżyła.
-Nie idziemy?-spytałam zdziwiona.
-Nie uśmiecha mi się iść pół godziny do twojego domu i z powrotem.
-Czekaj skąd wiesz gdzie mieszkam?-zerknęłam na niego zaskoczona.
-Tak po prostu, a teraz złap mnie za rękę.-pokręciłam przecząco głową.-No dobra, to za koszulę.-ta opcja już bardziej mi odpowiadała. Chwyciłam w dłoń fragment materiału i zacisnęłam na nim mocniej palce.-Gotowa?-spytał.
-Ale na co?-nie dostałam odpowiedzi. Usłyszałam tylko pstryknięcie palców, takie jak wcześniej w parku i wiedziałam już co się święci. Poczułam na swojej skórze zimny wiatr. Pod wpływem przerażenia zacisnęłam mocno oczy. Trwało to może z trzy sekundy. Po chwili straciłam równowagę, i gdyby nie czyjś uścisk na ramieniu już dawno bym upadła na podłogę.
-Jesteśmy na miejscu, możesz już otworzyć oczy.-usłyszałam głos Kai'a. Niepewnie uchyliłam powieki i rozejrzałam się. Ku mojemu zdziwieniu byłam u siebie w pokoju.
-Jak to możliwe?-chłopak tylko się zaśmiał.
-To tajemnica.-wyszeptał i po chwili zniknął. Rozpłynął się w powietrzu. Zagryzłam lekko dolną wargę.
-Za dużo dziwnych rzeczy jak na jeden dzień-powiedziałam sama do siebie. Zakręciłam się dookoła i zmęczona całym dniem położyłam się na łóżku. W pewnej chwili wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. O wiadomość od Lay'a.

Wtorek 19:23 Do: _____ Od: Lay
Musimy się spotkać. Bądź o 19:45 przed swoim domem.


Przymrużyłam lekko oczy i podrapałam się po głowie trochę zaniepokojona.
-Ciekawe co się stało.



Komentarze (4):

Anonymous Anonimowy pisze...

Yup. tym razem na czas! Chyba sytuacja zaczyna się powoli rozjaśniać. I chyba wiem o co chodzi z Layem. Ale, dobra, nie będę tutaj nic na razie pisać, bo może okazać się coś zupełnie innego ;w; I tak napisze, i tak czy siak, więc mi pozostaje tylko czekać <3 (cicha czytelniczka, LeeLina, się znalazła xDD) Weny i czasu Ci życzę.
~LeeLina

29 października 2014 15:06  
Anonymous Anonimowy pisze...

Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziału? T.T

7 grudnia 2014 16:38  
Anonymous Anonimowy pisze...

Kiedy możemy spodziewać się nowego rozdziału? T.T

7 grudnia 2014 16:39  
Blogger Unknown pisze...

Bardzo mi się podoba <3 Świetna historia jak i styl pisania. Życzę weny i zapraszam do mnie ;) http://200-percent-of-love.blogspot.com/

21 grudnia 2014 20:08  

Prześlij komentarz