Annyeonghaeseyo ! Zapytaj :3 Zamówienia ¦ Napisz zamówienie tutaj ^-^ Kolejka-najbliższe zamówienia ¦
| Parasolka-V(BTS) Witam wszystkich <3 Oto scenariusz z V dla Agnieszki ^^ Mam nadzieję, że wam się spodoba. Byłoby miło, gdybyście zostawili po sobie ślad w postaci komentarza, z góry dziękuję <3
I znowu to samo. Tylko jedno sekundowe
spojrzenie. Te sekundy zawsze były wypełnione magią. Uczucia,
które wtedy mnie wypełniają są nie do opisania. Chciałabym, żeby
to trwało dłużej, ale jestem tak nieporadna, że nie uda mi się
tego zrobić. Próbowałam już kilkanaście razy, ale zawsze
kończyło się na tym samym czyli panice. Każdego razu kiedy nasze
spojrzenia się krzyżowały wypełniała mnie fala gorąca. Dzieje
się tak już od gimnazjum, kiedy się poznaliśmy. To wspomnienie
jest dla mnie najcenniejsze w moim życiu, dzień w którym to się
stało jest najpiękniejszym dniem, ale też dniem, przez który
cierpię. Cierpienie przez miłość to uzależnienie, chociaż
krzywdzimy sami siebie to i tak chcemy więcej. Nie pozwolimy tym
uczuciom odejść. Często też walczymy sami ze sobą. Co ma takiego
ta osoba? Czym różni się od reszty? Czemu akurat ona? Nikt nie
potrafi odpowiedzieć na te pytania, to po prostu się dzieję.
Zakochanie się to jak wpaść w dziurę bez wyjścia, a jeżeli jest
to prawdziwa miłość to jedynym ratunkiem, żeby od tego się
uwolnić jest śmierć. Wtedy umieramy razem z naszymi emocjami,
myślami i uczuciami, którymi darzyliśmy tą osobę.
***5 lat wcześniej***
Pod koniec lekcji nieźle się
rozpadało, a ja jak to ja oczywiście zapomniałam parasolki.
Zmieniłam buty i wyszłam ze szkoły. Wychyliłam rękę za dach,
która po chwili była cała mokra.-Aishh...-westchnęłam i
wyciągnęłam jakiś stary, niepotrzebny zeszyt. Był w miarę duży,
dlatego też postanowiłam, że to ona będzie zastępował parasol.
Trzymając go nad głową zaczęłam biec przed siebie. Biegłam tak
szybko jak mogłam. Nagle usłyszałam grzmot. Tak bardzo bałam się
burzy, że aż ze strachu przewróciłam się w kałuże. Byłam cała
przemoczona. W pewnym momencie poczułam czyjeś ręce, który
pomagają mi wstać. Przetarłam mokrą twarz i odwróciłam się za
siebie. Stał tam chłopak w średniej długości brązowych włosach.
Posłał mi głupkowaty uśmiech i wcisnął w dłoń parasolkę. Za
nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć on już pobiegł w swoją
stronę. Zerknęłam na przedmiot, który trzymałam. Była na nim
przyczepiona karteczka z imieniem.-Kim
TaeHyung.-przeczytałam.-Po co w ogóle podpisywać
parasolkę?-zaśmiałam się i ponownie zaczęłam biec w kierunku
domu.
***
Na
samą myśl o tym dniu zaczęłam się uśmiechać. Minęło już
sporo czasu, a ja nadal pamiętam jakby to zdarzyło się wczoraj.
Niestety on zapewne już o tym dawno zapomniał. Nigdy nie byłam w
stanie podziękować mu za to, tylko oddałam mu parasolkę i szybko
uciekłam. Jestem za bardzo wstydliwa.-____ przerażasz mnie. Znowu
uśmiechasz się sama do siebie.-szturchnęła mnie w ramię moja
przyjaciółka _____.-Znowu myślisz o V?-w tym momencie szybko
wstałam i spojrzałam na nią zawstydzona.-Wcale nie!-krzyknęłam
na tyle głośno, żeby zainteresowała się tym połowa szkoły.
Zażenowana usiadłam powoli na krześle.-Aish...wiesz, że niczego
przede mną nie ukryjesz prawda?-pokiwałam głową twierdząco,
chwyciłam za pałeczki i zjadłam trochę ryżu. Kim TaeHyung znany
też jako V około pół roku temu zadebiutował w zespole BTS, a
wiązało się to z tym, że stał się najbardziej pożądanym
chłopakiem w całej szkole. Otaczało go dużo kumpli, a ja? Ja
byłam tylko jedną z dziewczyn, które się w nim podkochiwały.
Ostatnia
lekcja właśnie się kończyła. Nareszcie będę mogła trochę
odpocząć, a szczególnie dlatego, że właśnie zaczynał się
weekend. Chodziłam razem do klasy z V. Siedział dwie ławki przede
mną. Mogłam się na niego patrzeć całe lekcje.-Za chwile zadzwoni
dzwonek, dlatego też chciałem życzyć wam miłego
weekendu.-powiedział nauczyciel i w tej chwili skończyła się
lekcja. Spakowałam rzeczy, zasunęłam krzesło i ruszyłam w
kierunku drzwi.-_____, TaeHyung pozwólcie na chwile do mnie. Czy ja
dobrze usłyszałam? Nauczyciel zawołał mnie i V? Obróciłam się
szybko i podeszłam do biurka.-Tak?-spytałam zaskoczona.-_____ jak
dobrze wiesz TaeHyung ma spore zaległości w nauce przez swoją
prace prawda?-pokiwałam głową.-Dlatego postanowiłem, że będziesz
dawała mu korepetycje dobrze? Oczywiście jak TaeHyung znajdzie plan
w swoim zapełnionym pewnie grafiku.-w tym momencie spojrzeliśmy się
na V. Wyglądał na zamyślonego, ale po chwili odpowiedział.-Na
pewno znajdę jakąś godzinę wolną w tygodniu.-nasze spojrzenia
spotkały się, a moje nogi zrobiły się jak z waty.-Dobrze, resztę
ustalcie między sobą, możecie już iść.-ukłoniłam się i
ruszyłam do wyjścia ze szkoły. Na korytarzu zatrzymał mnie
V.-____ czekaj. Masz może jutro czas? Tak mniej więcej o
17?-uśmiechnął się w moją stronę, na co ja lekko się
zarumieniłam.-T...tak pewnie. To gdzie się spotykamy?-przeczesałam
włosy palcami i wbiłam wzrok w podłogę.-Możemy u mnie.-w tym
momencie wyciągnął kawałek kartki i zaczął na niej coś pisać.
Po chwili wręczył mi ją i poszedł.
„To
jutro o 17. Mieszkam na ___________. Do zobaczenia~
PS.
To mój numer telefonu 442 *** 6*5 jakby coś to zadzwoń!”
Uśmiechnęłam
się i wepchnęłam kawałek papieru do kieszeni. Byłam tak
szczęśliwa, że myślałam, że to sen.
Następnego
dnia zaczęłam się nieźle stresować. No bo przecież ja sama z V
w jednym pokoju. Nie, chyba nie dam rady. Za bardzo się wstydzę.
Chce tam iść, ale się boje. Aishhhh... co ze mną jest nie tak?!
Po długiej kłótni myśli zaczęłam przygotowywać ubranie
jakie na siebie założę. Wybrałam czarne spodnie i luźną
niebieską bluzkę. Nie zbyt ambitnie, ale zawsze coś prawda?
Delikatnie się umalowałam i wyszłam z domu o wpół do piątej.
Trochę pobłądziłam zanim doszłam do miejsca docelowego. Stałam
właśnie przed drzwiami do domu osoby, którą kocham.
Poddenerwowana szybko nacisnęłam na dzwonek. Czekałam może
niecałą minutę, a przede mną ukazał się jeden z kolegów z
zespołu V, a dokładnie Jin, czyli najstarszy członek.-Witam
przyszłam do TaeHyung'a- ukłoniłam się delikatnie i
uśmiechnęłam.-A tak V coś wspominał, proszę wejdź.-ponownie
zniżyłam lekko głowę i weszłam do środka. Rozejrzałam się po
mieszkaniu, było w nim bardzo czysto. Myślałam, że będzie
bałagan, w końcu mieszka tu siedmiu chłopaków.-Rozgość się,
V powinien niedługo przyjść.-kiwnęłam głową i usiadłam na
kanapie. Musiałam przyznać, że czułam się trochę nieswojo.
Nagle do pokoju wpadł czarnowłosy chłopak. Był to Jungkook,
najmłodszy w zespole.-Oooo! Jakaś nowa noona!-krzyknął i podbiegł
w moją stronę. Zajął miejsce koło mnie i uśmiechnął
się.-Cześć noona, jestem Jungkook!-podał mi rękę. Uścisnęłam
ją niepewnie i odwzajemniłam uśmiech.-Jestem _____.-chłopak
zamyślił się chwile.-Noona! Zrób dla mnie aegyo!-cofnęłam się
troszkę zaskoczona tym co powiedział. Z nerwów podrapałam się po
głowie. Nie wiedziałam co zrobić. Nie lubiłam za bardzo robić
aegyo, a tym bardziej do osób, które znam dopiero chwilę.-Jungkook
nie męcz mi koleżanki.-usłyszałam dobrze mi znany głos, który
należał do V. Odetchnęłam z ulgą i podeszłam w jego
stronę.-Przepraszam za niego, ale ostatnio coś chyba bardzo mu się
nudzi.-spojrzał na młodszego, który wziął w ręce
czekoladę.-Hyung! To Ty zrób dla mnie aegyo!-chłopak podszedł do
kanapy i wyrwał Jungkook'owi tabliczkę.-Chyba ostatnio coś
przesadzasz ze słodyczami.-przyglądałam się tej tej całej
sytuacji i próbowałam się kontrolować, aby nie wybuchnąć
śmiechem. Po chwili V gestem dłoni pokazał, żebym za nim szła.
Kiedy dotarliśmy do pokoju otworzył przede mną drzwi i wpuścił
przodem. Jego pokój był bardzo czysty, jakby w ogóle nikt tu nie
przebywał.-Chcesz się czegoś napić?-do moich uszu dobiegł jego
piękny głos. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się
łagodnie.-Jakbym mogła poprosić to wody.-chłopak wyszczerzył się
i wyszedł z pokoju. Nagle z korytarza dobiegł do mnie czyjaś
rozmowa.-Nawet mi nie podziękowałeś, że posprzątałem twój
pokój!-był to chyba głos J-hope'a.-zaśmiałam się mimowolnie pod
nosem. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Na jednej z
półek stała ramka ze zdjęciem TaeHyung'a wraz z jego rodzicami.
Zaraz obok leżała rzecz, która szczególnie przykuła moją uwagę.
Była to parasolka. Ta sama, którą dał mi V tamtego dnia.
Zastanawiało mnie jedno. Czemu ona leży na półce ze zdjęciami i
nagrodami? Dotknęłam jej. Nagle uczucie, którym darze tego
chłopaka ukazało się jakby ze zdwojoną siłą. Do moich oczu
napłynęły słone łzy, które powoli zaczęły spływać po
policzkach. Nagle drzwi do pokoju się otworzyły. Szybko przetarłam
twarz i odwróciłam się w ich stronę. V postawił szklanki na
stoliku i usiadł. Zajęłam miejsce koło niego.-A więc z czym masz
problem?-spytałam chłopaka, który wydawał się być trochę
rozkojarzony.-Problem? Ale ja nie mam z niczym problemu.-zaśmiałam
się ponownie. Ten człowiek potrafił mnie rozśmieszyć w każdej
sytuacji.-Chodzi mi o naukę.-wyjaśniłam mu szybko. Chłopak jakby
z zażenowania schował twarz w dłonie.-Przepraszam, ostatnio jestem
często zamyślony. Problem mam głównie z matematyką.-wyjął
swoje książki do matematyki, zeszyt oraz długopis. Usiadłam
naprzeciwko niego, żeby mieć lepszy widok jak będzie robił
zadania i na jego...twarz. Uwielbiałam się na niego patrzeć,
wydawał się tak bardzo idealny i niestety tak bardzo odległy,
chociaż siedziałam z nim właśnie w jednym pokoju. Chciałam
odgarnąć kosmyki włosów, które zakrywały jego oczy. Uczucie,
które do niego żywię na pewno nie jest fałszywe. Zbyt długo to
trwa, te męczarnie nie mają końca. Minęło już ponad pół
godziny, kiedy robił zadania, a ja nadal myślałam nad moimi
uczuciami co do niego.-____ zobacz dobrze to zrobiłem.-z zamyśleń
wytrącił mnie głos chłopaka. Nachyliłam się nad stolikiem
bliżej niego, żeby zobaczyć. W tej chwili uniosłam swój wzrok
trochę do góry. Nasze twarze dzieliły teraz dosłownie z dwa
centymetry, a ja zagubiłam się w jego oczach. Moje serce zaczęło
bić jak szalone, a policzki mnie piekły od gorąca. Po chwili,
kiedy zorientowałam się co robię odsunęłam się szybko i
wróciłam na swoje miejsce.-Wiesz co ja już chyba muszę
iść.-wskazałam palcem na drzwi i wstałam. Nawet nie czekałam, aż
odpowie, bo już skierowałam się w kierunku drzwi. Wyszłam z
pokoju i próbowałam ogarnąć jakoś swoje emocje. Myślałam, że
moje serce wyskoczy z piersi.-O noona już idziesz?-do moich uszu
dobiegł głos maknae. Nie odpowiedziałam, tylko szłam przed
siebie. Kiedy byłam już na ulicy kopnęłam najbliższy
kamień.-Ahhh jestem idiotką!-krzyknęłam sama do siebie. Po chwili
ruszyłam wybrać się na mały spacer po okolicy. Szłam około
piętnastu minut, w pewnym momencie trafiłam na jakiś park.
Usiadłam na jednej z huśtawek i zaczęłam odpychać się nogami.
Było już ciemno, w końcu był listopad, a do tego zachmurzenie
było duże. Chciałam zadzwonić do mojej przyjaciółki. Włożyłam
rękę do kieszeni, aby wyciągnąć telefon, ale nigdzie go nie
było. Sprawdziłam drugą, ale tam też pusto. Przeklęłam w
myślach. No pięknie telefon najprawdopodobniej zostawiłam u V,
a na dodatek nie wiem gdzie jestem! Byłam głodna, a na
dodatek zaczął wiać zimny wiatr. Po moim ciele przeszły
nieprzyjemne ciarki. Około godziny później nadal siedziałam na
huśtawce ze spuszczoną głową.-Nareszcie Cię
znalazłem!-zdziwiona, ale też szczęśliwa szybko wstałam z
kawałka drewna i ruszyłam do miejsca, skąd usłyszałam głos.
Spojrzałam na TaeHyung'a, którego mina wyrażała
zmartwienie.-Szukałeś mnie?-chłopak nagle się zezłościł.-Nigdzie
więcej nie chodź sama, jeżeli ni znasz okolicy rozumiesz?!-wbiłam
wzrok w ziemie smutna.-Dobrze.-chłopak chwycił moją dłoń.
Zakłopotana wyrwałam się z jego uścisku.-Jesteś cała zimna.
Chodź pójdziemy do mojego dormu.-pokiwałam głową i ruszyliśmy
razem.
Siedziałam
właśnie w pokoju V, a dokładnie w jego łóżku, przykryta jego
pościelą. Chyba zaraz zwariuje. Bardzo zmarzłam, więc
TaeHyung kazał mi tu leżeć. Drzwi do pokoju uchylił się i
przyszedł V niosący kubek.-Proszę, przyniosłem Ci gorące
kakao.-wręczył mi do rąk napój.-Dziękuję.-schyliłam głowę w
dół.-Jeżeli chcesz możesz u nas zostać na noc.-w tym momencie
zrobiło mi się gorąco, a w głowie zaczęły plątać się różne
myśli.-Dziękuję, ale wolałabym wrócić do domu.-odpowiedziałam
i napiłam się kakaa. Chłopak kiwnął głową.-Rozumiem, to musi
być krępujące być samej w mieszkaniu z siedmioma
chłopakami.-spojrzałam na niego. Wydawał się być... smutny?
Pewnie mi się tylko wydaje. Kiedy kubek był już pusty
wstałam z łóżka.-Bardzo Ci za wszystko dziękuję i przepraszam,
że zmarnowałam twój czas. Zapewne masz dużo
obowiązków.-przeciągnęłam się i poprawiłam włosy.-To nic
takiego, dzisiaj miałem wolne.-powiedział i również wstał.
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do drzwi prowadzących na dwór. V
wręczył mi mój telefon i uśmiechnął się. Wyszłam na zewnątrz,
ale okazało się, że pada.-_____ chodź jeszcze na chwile do
środka, zaraz Ci coś przyniosę.-TaeHyung tak szybko jak zniknął
z moich oczu ponownie się przed nimi pojawił.-Proszę.-wcisnął mi
w dłonie parasolkę. Tą samą co kilka lat wcześniej. Zerknęłam
na niego niepewnie. On tylko się uśmiechał. Ta chwila była taka
jak wtedy, jakbym przeżyła Deja vu. Czułam się tak samo, tylko że
byłam trochę starsza. Już nie byłam dzieckiem, tak samo jak on
nim nie był. Wzięłam przedmiot i wyszłam z mieszkania.
Położyłam
się na moim łóżku i próbowałam zasnąć, ale nadmiar emocji mi
na to nie pozwalał. Chciałam wykrzyczeć wszystko co czuje, to jak
bardzo kocham tego idiotę. Godziny mijały, a ja nadal nie mogłam
zasnąć. W końcu wpadłam na genialny pomysł. Chwyciłam w dłonie
swój telefon ze słuchawkami, które chwilę później włożyłam
do uszu i puściłam moją ukochaną piosenkę czyli „Just one
day”. Kiedy w końcu zaczął się refren zaczęłam śpiewać
cicho pod nosem.
„Tylko
jeden dzień, jeśli mógłbym być z tobą
Tylko jeden dzień, jeśli mógłbym chwycić twoją dłońTylko jeden dzień, jeśli mógłbym być z tobąChoć jeden dzień (jeden dzień)Gdybyśmy tylko mogli być razem...”
W
końcu nadeszła partia V, a ja słuchając jego pięknego głosu
powoli zaczęłam oddawać się w objęcia Morfeusza, aż w końcu
zmorzył mnie sen.
Znowu
zaczął się poniedziałek. Wszyscy dookoła narzekali jak to nie
chce im się siedzieć w szkole, za to ja miałam przeciwnie.
Cieszyłam się jak małe dziecko, że znowu będę mogła spotkać
TaeHyung'a i oddam mu parasolkę. Na długiej przerwie podeszłam do
niego. Akurat wyciągał coś z szafki. Stanęłam i uśmiechnęłam
się.-Chciałam Ci podziękować i oddać twoją
własność.-wyciągnęłam w jego kierunku przedmiot. Chłopak
spojrzał na mnie.-Nie ma za co naprawdę.-wziął parasolkę ode
mnie i włożył ją do szafki.-Moglibyśmy spotkać się ponownie w
piątek?-zapytał.-Jasne, a co tym razem chciałbyś
przećwiczyć?-jednym ruchem ręki odgarnęłam włosy za
ucho.-Kinematografię.-zaskoczona tym co powiedział rzuciłam mu
pytające spojrzenie.-Inaczej mówiąc chciałbym pójść z tobą do
kina.-Czy ja dobrze usłyszałam? Czy to tylko mój sen? Kim
TaeHyung powiedział, że chce pójść ze mną do kina?! Próbowałam
jakoś opanować to co się działo w tej chwili w moim umyśle, co
było cholernie trudne. Jedyne na co było mnie stać to kiwnięcie
głową na w znak, że się zgadzam.-Super, spotkajmy się w kinie
_____ o 18.-powiedział i poszedł w swoją stronę Kiedy jego już
dawno przy mnie nie było ja nadal stałam jak kołek, nie mogąc się
ruszyć z miejsca.
To
jest randka mam racje? Tak bardzo bym chciała, żeby to była
randka. Jechałam właśnie
autobusem do kina, w którym miałam spotkać się z V. Byłam ubrana
w łososiową sukienkę do kolan i czarne baleriny. Nie mogłam
usiedzieć na miejscu i cały czas się wierciłam. Byłam bardzo
podekscytowana. W końcu dojechałam na miejsce. Na dworze było już
ciemno, ale latarnie uliczne dawały przyjemne dla oczu światło.
Weszłam do środka budynku i usiadłam na fotelu. Spojrzałam na
zegarek. V powinien przyjść za pięć minut. Czekałam
i czekałam, ale chłopak się nie pojawiał. Ponownie zerknęłam na
godzinę, była już osiemnasta piętnaście. Nie zadzwonił, ani nie
napisał SMS-a. Zrobiło mi się smutno, ale postanowiłam jeszcze
trochę poczekać. Kolejne piętnaście minut minęło, a V ani
śladu. Co ja w ogóle sobie myślałam, przecież on jest
gwiazdą...Nie ma czasu na spotykanie się ze mną. Wstałam
i ruszyłam do wyjścia. Każdy krok, który zbliżał mnie do drzwi
sprawiał, że z moich oczu coraz bardziej zaczęły płynąć łzy.
Moje serce krwawiło wewnętrznie tak samo jak dusza. Makijaż już
pewnie zupełnie mi się rozmazał. Zadzwoniłam po taksówkę i
wróciłam do domu. Cała trzęsłam się od zimna. To zdecydowanie
było uczucie, którego nigdy więcej nie chciałam poczuć.
Świadomość tego, że osoba, którą kochasz wystawiła Cię. Kiedy
byłam już w swoim pokoju zamknęłam się na klucz i opadłam na
łóżko wtulając się w poduszkę. Czemu to tak boli? Z
nadmiaru negatywnych emocji zasnęłam.
Obudziło
mnie ciche stukanie do drzwi. Przeciągnęłam się i powoli
sturlałam z wygodnego materaca i podeszłam do nich. Przekręciłam
klucz i lekko je uchyliłam. Moim zaspanym oczom ukazał się
V.-_____...-zaczął mówić, ale przerwałam mu.-Co Ty tu
robisz?-chłopak spuścił głowę w dół.-Wiesz która jest
godzina?-spytałam lekko zdenerwowana.-Ja wiem, ale trening mi się
przedłużył, dlatego też nie mogłem nawet zadzwonić.
Przepraszam.-jeszcze bardziej wbił wzrok w podłogę. Westchnęłam
cicho. Nie umiałam się na niego za długo złościć, nawet jakbym
bardzo chciała. Moje uczucia co do niego były za duże.-Chcesz
wejść do środka.-chłopak od razu uniósł głowę i spojrzał na
mnie.-A nie chciałabyś może przejść się na spacer?-zaskoczona
jego propozycją zastanowiłam się chwilę.-Niby chciałabym, ale
musisz chwilkę poczekać dobrze?-chłopak zgodził się, a ja
poszłam do łazienki się ogarnąć. Zmyłam makijaż, który był
cały rozmazany i rozczesałam włosy. Delikatnie przemyłam twarz
zimną wodą i wytarłam ją o mięciutki ręcznik. Kiedy już jako
tako wyglądałam razem z V udaliśmy się na spacer.-Coś
kropi.-powiedziałam wyciągając dalej dłoń.-W końcu jest
listopad.-powiedział i uśmiechnął się uroczo. Po chwili zaczął
grzebać ręką w swoim plecaku i wyciągnął z niego bardzo dobrze
znany mi przedmiot, którym była niebieska parasolka. Rozłożył ją
i zrobił mi miejsce, żebym złapała się jego ramienia. Trochę
się zawstydziła, ale zrobiłam to. Szliśmy w ciszy, było to
odrobinę krępujące. W pewnym momencie V się zatrzymał i wskazał
palcem, żebym spojrzała się w to samo miejsce co on. To co
zobaczyłam wprawiło mnie w osłupienie. Po drugiej stronię ulicy
stała reszta z zespołu Taehyung'a trzymająca karteczki z napisami.
Było na nich napisane: „ ______ kocham Cię, a Ty mnie?~V”. Po
raz kolejny w tym dniu do oczu napłynęły mi łzy, ale nie wyrażały
ona smutku czy też bólu, były to łzy szczęścia. To wszysko było
takie romantyczne, że nie chciałam uwierzyć, że V to zrobił.
Nagle spod swojej kurtki wyciągnął bordową różę i wręczył mi
ją.-Chciałbym zostać twoim chłopakiem mogę?-zamurowało mnie.
Czułam się jak w jakiejś dramie. Nie było mnie stać na odpowiedź
ustną, więc po prostu stanęłam na palcach i delikatnie musnęłam
jego usta. Reszta zespołu zaczęła coś krzyczeć i śpiewać.
Razem z V zaśmialiśmy się i wtuliłam głowę w jego klatkę
piersiową. Pragnęłam tej chwili tyle lat, a wszystko przez tą
parasolkę, pod którą właśnie staliśmy.
|
Komentarze (1):
Och jakie słodkie <3
Prześlij komentarz