Annyeonghaeseyo ! Zapytaj :3 Zamówienia ¦ Napisz zamówienie tutaj ^-^ Kolejka-najbliższe zamówienia ¦
| Tysiące myśli-6/? Hej wszystkim! Nareszcie jest po egzaminach i udało mi się coś naskrobać >< Trochę zajęło mi pisanie tego rozdziału, żeby niczego nie pominąć. Mam nadzieję, że wam się spodoba i ktokolwiek skomentuje TT Ten rozdział... no jest jaki jest, trudno mi było to wszystko skleić w jedną całość, bo to co się dzieję w mojej głowie jest tak pogmatwane, że czasami nie wiem jak złożyć jedno zdanie... Za wszelkie błędy z góry przepraszam~ Życzę miłego czytania i liczę, że ktoś napisze co o tym sądzi.~
Światło nadal raziło
mnie po oczach powodując niemałe problemy z dostrzeżeniem
czegokolwiek w zasięgu dalszym niż dziesięć centymetrów. Czułam,
że mój stan ogólny jest słaby, a to nawet bardzo, ale dziękowałam
w duchu, że ten niemiłosierny ból głowy przeszedł i nareszcie
dał mi racjonalnie myśleć. Wzięłam kilka głębszych wdechów i
powoli podniosłam się do góry podpierając się na łokciach o
materac łóżka. Moja grzywka delikatnie opadła na moje oczy
przysłaniając wszystko. Moje ciało przeszywało uczucie jakbym
wybudziła się ze snu, który trwał co najmniej wieczność. Po
długim zmaganiu z moim sztywnym ciałem w końcu udało mi się
usiąść. Przetarłam zmęczone oczy, które łzawiły od jasności.
Powoli rozejrzałam się dookoła i dopiero teraz zauważyłam, że w
pomieszczeniu jest ktoś jeszcze oprócz mnie. Nadal przebywałam w
pokoju Luhan'a, więc jego obecność nie była dla mnie szokująca,
ale jednak osoba stojąca koło niego wywarła na mnie o wiele
większe wrażenie. Nonszalancko opierał się o ścianę z rękami
wsuniętymi w doskonale skrojone na niego spodnie. Miał na sobie
białą jak śnieg koszulę z kilkoma rozpiętymi guzikami na samej
górze. Najbardziej w tym wszystkim zdziwił mnie jego wzrost. Zawsze
był wysoki, ale tym razem matka natura trochę przesadziła.
-Jak się czujesz?-jego
charyzmatyczny głos rozbrzmiał w całym pomieszczeniu. Podrapałam
się jedną ręką po głowie.
-Bywało
lepiej.-uśmiechnęłam się blado i skrzywiłam dotykając dłonią
opatrunku na skroni.
-To raczej zdążyłem
zauważyć.-prychnęłam cicho. Nic
się nie zmienił, zawsze lubił mi dokuczać, zresztą jak każdemu.
Był nieco egoistyczny, a jego koledzy zawsze określali go mianem
„zimnego faceta bez uczuć”, ponieważ miał maskę, którą
trudno było zdjąć i tym samym odkryć jego prawdziwe „ja”,
które umiał świetnie kamuflować.
-Lepiej
powiedz mi, co Ty tu robisz.-to nie tak, że nie cieszyłam się na
jego widok, tylko po prostu trudno mi było to wszystko ogarnąć, a
jego obecność w mieszkaniu Luhan'a jeszcze bardziej mi to wszystko
utrudniała. Myślałam, że jak się poczuje lepiej to ktoś mi
wyjaśni co się dokładnie stało i kim do cholery był ten ktoś
kto mi przywalił jakimś dziadostwem w głowę, a tu nagle znikąd
wyrosła kolejna zagadka, którą był mój kochany „kuzyn” Kris
w samej osobie. Luhan cały czas stał przyglądał się całej tej
sytuacji z nieodgadnioną miną, jakby na coś czekał. Zaczęłam
mierzyć wzrokiem Kris'a próbując zmusić go tym samym do szybszego
udzielenia odpowiedzi na moje „pytanie”.
-Myślę,
że dowiesz się w swoim czasie.-ta odpowiedź zawiodła mnie.
Zerknęłam na niego pytająco. Czułam jak się we mnie gotuję,
chociaż zazwyczaj umiałam kontrolować swoje uczucia, to teraz nie
za bardzo mi to wychodziło. Zacisnęłam dłoń w pięść i wbiłam
ją w pościel.
-Czy
wy do cholery jasnej sobie ze mnie żartujecie?!-krzyknęłam i
rzuciłam w ich stronę gniewne spojrzenia.-Mam już po tond tego
wszystkiego! Cały czas dzieje się coś, czego za nic w świecie nie
mogę zrozumieć. Ktoś mnie napada i próbuje mnie zabić, a później
budzę się w domu jakiejś obcej osoby! A teraz jeszcze nie wiadomo
skąd bierze się tutaj mój „kuzynek”, który po prostu sobie
stoi i gapi się na mnie zamiast mi coś wyjaśnić!-więcej nic już
nie mogłam powiedzieć, bo nadal czułam się za bardzo osłabiona.
Luhan spuścił lekko głowę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę,
że zamiast mu podziękować za uratowanie mnie to narobiłam mu
jeszcze wyrzutów sumienia. Tak nagle zrobiło mi się głupio.
-To
nie jest takie łatwe do wyjaśnienia ____, uwierz mi-łagodny głos
Luhan'a odbił się o moje uszy. Próbowałam trochę ogarnąć moje
podburzone emocje, co nie było łatwe. Zamknęłam oczy i wzięłam
głęboki wdech, żeby następnie wypuścić powietrze z cichym
świstem.
-Przepraszam.-zerknęłam
na Luhan'a i spuściłam głowę.
-Nie
masz za co.-odparł i podszedł powoli w moją stronę.-Wiem, że
jest Ci trudno zrozumieć to wszystko.-ukucnął przy mnie i spojrzał
mi w oczy.-Nie martw się na zapas, wszystko będzie dobrze,
obiecuję.-w tym momencie przez chwilę pomyślałam, że
zamiast Luhan'a obok mnie jest Lay, za bardzo mi go przypominał. Ta
sama wrażliwość w głosie i troska, którą mnie otaczał.
Spojrzałam w jego błyszczące się oczy, była to jedna z rzeczy,
która u niego w wyglądzie bardzo się wyróżniała.
-A
kiedy będziecie mogli mi powiedzieć co się stało?-usiadłam po
turecku na łóżku i wlepiłam wzrok w Kris'a.
-Myślę,
że niedługo, ponieważ rozmawiałem z Kai'em i powiedział, że
reszta powinna się w najbliższym czasie zjawić.-Luhan usiadł koło
mnie na łóżku i posłał mi delikatny uśmiech.
-Reszta?-nie
byłam do końca pewna o co mu chodzi, więc wolałam się dopytać,
żeby nie być później zaskoczoną.
-Tak,
jest nas jedenastu, ale o wszystkim dowiesz się jak już
przyjdą.-zdziwiłam się, niby Tao mówił mi, że jest ich wielu,
ale wspominał też o tym, że nie wszyscy wiedzą o swoich mocach.
Byłam bardzo ciekawa jak inni się o nich dowiedzieli. Czy to się
im jakoś objawiło? Czy może po prostu niekontrolowanie zrobili
coś, czego kompletnie się nie spodziewali.
Przez
dłuższy czas między nami trwała niezręczna cisza. Nie wiem
czemu, ale czułam się bardzo niezręcznie w ich towarzystwie. Mimo
tego, że Kris jest moim kuzynem, to tak naprawdę teraz nie
wiedziałam o nim za wiele. Luhan siedział w fotelu w drugim końcu
pokoju i przez cały czas stukał coś w telefonie, a Kris stał ze
wzrokiem wbitym za okno. Kompletnie nie miałam pomysłu co
powiedzieć. Trochę poddenerwowana skubałam palcami poszewkę od
pościeli. Nagle po całym mieszkaniu rozniósł się trzask
zamykanych drzwi, zauważyłam że Luhan się lekko przez to
wzdrygnął przez to, zresztą ja sama też się przestraszyłam,
tylko Kris jak zwykle miał kamienną twarz. Następnie można było
usłyszeć głośne śmiechy przeplatające się z różnymi słowami.
Wśród obcych w większości obcych głosów udało mi się
wyodrębnić jeden znany. Był to głos Kai'a, delikatnie
przebijający się ponad wszystkie. Po chwili wszyscy wparowali do
sypialni Luhan'a, a w pokoju powstał ogromny chaos. Każdy z nich po
kolei mierzył mnie wzrokiem by następnie znaleźć sobie miejsce do
siedzenia. Było ich tak dużo, że większość nie miała gdzie
usiąść.
-Może
by tak jednak przenieść się do holu?-zaproponował Luhan na co
reszta odparła jękami, że mógł to powiedzieć wcześniej.-Aishh,
przestańcie być tacy leniwi!-skarcił ich blondyn. Zaśmiałam się
cicho i zobaczyłam jak cała reszta powolnie kieruje się ku
wyjściu, narzekając po drodze. Luhan podszedł do mnie i wyciągnął
w moją stronę rękę.-Pomogę Ci, nie powinnaś się teraz
przemęczać.-powiedział i pomógł mi wstać. Razem z chłopakiem,
który trzymał swoją dłoń na moim ramieniu, asekurując mnie w
ten sposób przed upadkiem z wycieńczenia, przeszłam do nowego,
całkiem nieznanego mi pokoju. Był on dość przestronny i bardzo
ładnie umeblowany. Po środku stała przeszklona ława, a dookoła
niej były poustawiane białe, skórzane kanapy oraz fotele.
Mieszkanie to wyglądało bardzo nowocześnie. Pokój był jasny
przez wpadające przez okna promienie słońca, które odbijały się
od białych jak śnieg ścian. Pomimo małej ilości kolorów i
górowaniu w pomieszczeniu czarnego i białego to był on bardzo
przytulny. Wszystko tu miało swoje miejsce, a nie jak w domu u
Lay'a, gdzie na każdym kroku leżały jego ubrania i mnóstwo innych
niepotrzebnych rzeczy, które gromadziły się tam pewnie od lat.
Tak, jednym z negatywnych cech mojego chłopaka było to, że był
strasznym bałaganiarzem i nienawidził sprzątać swojego domu.
Czasami, kiedy przychodziłam do niego i nie mogłam wytrzymać tego
syfu to po prostu pomagałam mu z tym, choć kończyło się na tym,
że jak zwykle musiał mi przeszkodzić i zacząć mnie rozpraszać
przez swoje przytulanie mnie od tyłu i szeptanie słodkich słówek.
Luhan pomógł mi usiąść na jednej z kanap i po chwili zajął
miejsce koło mnie. Wszyscy już mniej więcej ucichli poza dwoma
chłopakami. Jeden z nich miał odstające uszy, które według mnie
były bardzo urocze i sprawiały, że ich właściciel był jeszcze
bardziej przystojny, a drugi miał wyraźnie zarysowaną linię
szczęki oraz usta z lekko uniesionymi kącikami. Jako jedni nie
mogli przestać się śmiać i szturchać nawzajem, zachowywali się
odrobinę jakby byli małymi dziećmi. W końcu podirytowany Kris
rzucił im chłodne spojrzenie i odchrząknął, na co oni od razu
się uciszyli i stali się poważniejsi. Zdziwiłam się jaki respekt
i postrach budziła u nich osoba Kris'a. Zaczęłam zerkać na twarz
każdego z nich. Z urody każdy z nich był bardzo nieprzeciętny, to
akurat musiałam przyznać. Zaintrygowało mnie jednak to, że wraz z
Kris'em i Luhan'em było ich tylko dziesięcioro, a byłam pewna, że
Luhan powiedział, że jest ich jedenastu. Zastanawiałam się kim
może być ten jedenasty członek. Przemyślenia przerwał mi jeden z
chłopców, który wstał i spojrzał na mnie.
-Więc
może zacznijmy.-powiedział, a ja ucieszyłam się, że wreszcie coś
się wyjaśni.-Ja jestem Suho, lider EXO, ale zanim zaczniesz o coś
pytać, proszę wysłuchaj mnie do końca.-chłopak najwyraźniej
zauważył, że otworzyłam lekko usta. Kiwnęłam głową na znak
zgody.-Pewnie zastanawiasz się czym jest EXO, kim my jesteśmy i
czemu ty jesteś z tym powiązana.-na te wszystkie pytania chciałam
znać odpowiedzi.-Jakby to wyjaśnić, żeby nie poplątać Ci w
głowie.-zaczął się zastanawiać. Pewnie i tak wszystkiego nie
zrozumiem, ale chciałam już przynajmniej cokolwiek wiedzieć. To
wszystko było takie dziwne, że nie miałam pojęcie czym jeszcze ta
cała sytuacja może mnie zaskoczyć.-”EXO” tak nazywamy się my,
osoby, które urodziły się z dziwnymi mocami, których istnienie
jest dla wszystkich wielką zagadką, nawet my sami niewiele o nich
wiemy i cały czas odkrywamy coś nowego co może nas wzmocnić albo
bardzo szybko zabić. Wszyscy byliśmy zagubieni w tym całym
labiryncie wątpień i tajemnic, aż w końcu los potoczył się tak,
że się spotkaliśmy i postanowiliśmy coś z tym zrobić. Niestety
za dużo pokazaliśmy...-w tym momencie wszyscy niemalże wbili wzrok
w podłogę przez co po moim ciele przeszły dreszcze. Nawet Kris,
który rzadko kiedy okazywał emocje, zrobił się odrobinę smutny.
-Byliśmy
za bardzo nieuważni i wszystko potoczyło się nie po naszej myśli.
Powstała tajna organizacja, która ma za zadanie pojmać i zrobić z
nas projekty doświadczalne, chcą nas wykorzystać jako krajową
broń by wytoczyć wojnę i być pewnym, że ją wygrają. To
wszystko uciekło nam spod kontroli.-westchnął. Miałam wrażenie,
że jest na siebie zły i obwinia się o to.-Niestety muszę cię
zmartwić mówiąc ci, że jesteś z tym bardzo mocno
powiązana.-spodziewałam się tego, ale nie wiedziałam, że
sytuacja jest, aż tak poważna. Automatycznie zrobiło mi się jakoś
słabo. To wszystko nie było na moje nerwy. Przyznam, że w tym
momencie zaczęłam się szczerze bać.-Jesteś w pewnym sensie
czymś, co podtrzymuje nasze moce, jest ich źródłem. Może to
brzmi absurdalnie, ale wiemy to stąd, że gdy kilka lat temu robiłaś
sobie sama krzywdę lub próbowałaś się zabić to my stawaliśmy
się coraz to słabsi, a nasze moce traciły na sile,
chorowaliśmy.-faktycznie to wszystko było dziwne, ale w tym
momencie poczułam się w pewnym sensie winna, gdybym wiedziała, że
kiedy ja sama sobie sprawiałam cierpienie to ze mną musieli
przeżywać to inni, to nigdy w życiu bym tego nie zrobiła.
-Ale
jak to możliwe? Kim ja jestem?-już kompletnie byłam w tym
wszystkim zagubiona.
-Niestety
tego nawet my sami nie wiemy.-odezwał się Kris. Westchnęłam
cicho.
-Posłuchaj
____.-spojrzałam na Kai'a, który odezwał się do mnie.-Musisz
bardzo uważać. Najprawdopodobniej teraz to ty stałaś się ich
głównym celem. Przypuszczamy, że to oni cię zaatakowali, niestety
chłopak miał kaptur na głowie, więc Luhan nie widział jak wygląda.-nie chciałam dopuścić do swojej świadomości, że to co
Kai mówi jest prawdą, i że naprawdę jestem w niebezpieczeństwie.
Poczułam jak moje kolana zaczęły drżeć. Przełknęłam głośno
ślinę.
-Ale
nie martw się, będziemy cię chronili.-usłyszałam czyjś bardzo
niski i głęboki głos. Był to jeden z tych osób wygłupiających
się na początku spotkania.
-Tak,
Chanyeol dobrze mówi, nie masz się na razie czym przejmować.
Będziemy cały czas przy tobie.-odezwał się Luhan. Trochę mi
ulżyło przez te słowa.
-Dziękuję.-pomimo
tego, że już wiedziałam czemu mi pomagali to nadal byłam im
bardzo wdzięczna, w końcu to dzięki nim właśnie w tej chwili
mogłam tu siedzieć.
-Nie
musisz dziękować.-odpowiedział Sehun.-Chcemy, żebyś nam zaufała
dobrze? Cokolwiek się stanie możesz na nas polegać.-dodał po
chwili. Nie byłam do końca przekonana co do jego słów. Zdawałam
sobie sprawę, że z moim teraźniejszym, zwyczajnym życiem nie
będzie łatwo, a to, że wszystko już teraz wiem tylko utrudnia
całą sytuację, gdyż w każdej chwili mogę spanikować.
-Postaram
się.-opowiedziałam cicho.
-Cóż,
musisz być bardzo głodna.-stwierdził jeden z chłopców, który
odezwał się po raz pierwszy. Jak na zawołanie odezwał się mój
pusty żołądek. Strzelił w dziesiątkę. Kiwnęłam
twierdząco głową na co on się uśmiechnął.-Spodziewałem się
tego.-machnął w moją stronę ręką.-Chodź, przygotuję coś dla
ciebie w kuchni.-powiedział, po czym ruszył w stronę nowego
pomieszczenia, a za nim podreptałam ja.
Kuchnia
była bardzo duża, wypełniona przeróżnymi sprzętami. Po środku
niej znajdował się ogromny blat, który służył też
najprawdopodobniej jako stół. Rozejrzałam się dookoła, nadal nie
mogąc uwierzyć, że mieszka tu chłopak.
-Witaj
w moim królestwie.-powiedział i ukłonił się teatralnie.-Jestem
D.O.-wyciągnął rękę w moją stronę, a ja delikatnie ją
uścisnęłam.-Dzielimy to mieszkanie w dziesiątkę, więc może tu
być mały nieporządek, ale wraz z XiuMin'em staramy się zachować
tutaj czystość.-muszę przyznać, że w tym momencie szczęka mi
opadła i nie chciała powrócić na swoje miejsce przez dłuższy
czas. Że niby w tym mieszkaniu żyję dziesięciu chłopaków i jest
czyściej niż w pokoju mojego chłopaka? Ba, nawet mój pokój nie
wyglądał, aż tak zadbanie. Byłam pod wielkim wrażeniem, ale
wiedziałem też, że D.O i XiuMin muszą nad tym ciężko pracować.
-Wow.-to
było jedyne słowo, które udało mi się wypowiedzieć w tej
chwili. Chłopak zaśmiał się ciepłym głosem.
-Rozsiądź
się wygodnie, a ja coś przygotuję.-tak jak powiedział, usiadłam
na jednym z krzeseł barowych obok blatu. Chłopak podszedł do
lodówki i otworzył ją. Po chwili jednak ponownie wynurzył głowę
i posłał mi pytające spojrzenie.-Na co masz ochotę?-zaczęłam
się zastanawiać o co by poprosić, aby nie zajęło mu to za dużo
czasu, ponieważ czułam się głupio, że tyle dla mnie
robią.-Śmiało, mogę zrobić wszystko, akurat gotowanie sprawia mi
dużą przyjemność.-zachęcił mnie, żebym wybrała co tylko
zechcę.
-Zjadłabym
naleśniki.-wypaliłam nieśmiało i spuściłam lekko głowę.
Naprawdę było mi wtedy głupio. Brunet klasnął w dłonie i posłał
mi szeroki uśmiech.
-No to
będą i naleśniki.-po chwili wyjął wszystkie produkty i zaczął
działać. Na co ja nie mogłam wypowiedzieć ani jednego słowa, bo
wyglądał jak prawdziwy szef kuchni, co mnie bardzo zaskoczyło.
Po
zjedzeniu przygotowanego przez D.O posiłku byłam zachwycona.
Wszystko było tak przepyszne, że nie dało rady tego opisać.
Mógłby zostać światowej sławy kucharzem i na pewno ludzie
ustawialiby się w kolejce do jego restauracji.
-To
było naprawdę nieziemskie!-powiedziałam do niego, na co on się
lekko zarumienił i podrapał w tył głowy.
-Cieszę
się, że ci smakowało.-odparł.
-Naprawdę
dziękuję.-uśmiechnęłam się w jego stronę. Czułam się już o
wiele lepiej, nie kręciło mi się w głowie, a siły powróciły.-
-Chyba
jako pierwsza pochwaliłaś szczerzę moją kuchnię, bo reszta,
kiedy im tylko gotuje, rzucają się na wszystko, żeby po kilku
minutach odejść i rzucić krótkie „dzięki”.-jego usta
zmieniły kształt w prostą kreskę.-Według mnie posiłkiem powinno
się delektować, a nie jeść jak najszybciej.-pstryknęłam
palcami.
-Jakbyś
wyjął mi to z ust. Na ten temat mamy to samo zdanie.-zaśmiałam
się, a chłopak razem ze mną. Ta rozmowa była naprawdę przyjemna,
ale przerwał nam ją Chanyeol, który wparował do pomieszczenia w
podskokach.
-D.O,
wiesz może czyje to jest?-powiedział i zza pleców wyciągnął
szary materiał, który okazał się być szalikiem. Poczułam jakby
kopnął mnie prąd. Doskonale znałam ten szalik. Widelec wypadł z
mojej ręki by następnie uderzyć o kafelki podłogowe. Nie
wierzę.
-S...skąd
to masz?-spytałam drżącym głosem i wskazałam na szalik.
Dosłownie taki sam prezent dałam Lay'owi na jedne z jego urodzin.
Zawsze jęczał mi, że ma strasznie wrażliwą szyję, a więc
kupiłam mu szalik, który bardzo mi się spodobał. Chłopak
popatrzył na mnie zaskoczony.
-Wiesz
czyje to jest?-oczywiście, jakbym mogła tego nie poznać.
Podeszła do chłopaka i chwyciłam w ręce przyjemny w dotyku
materiał. Nawet pachniał jego perfumami. To wszystko było takie
dziwne. Te wspomnienia i jeszcze teraz to, że jest tutaj szalik
Lay'a. Powoli zaczęłam się domyślać o co może chodzić, ale
próbowałam założyć sobie w głowie pewne „zapory”, które
uniemożliwiłyby mi wiarę w to wszystko. Nie chciałam przyjąć
tego do świadomości.
-Chanyeol!
Gdzieś ty z tym polazł do cholery?!-do kuchni wpadł wściekły
Kris. Spojrzał na początku na mnie, a następnie posłał morderczy
wzrok w kierunku Chanyeol'a. D.O tylko przyglądał się całej
sytuacji.
-Kris?-spojrzałam
na niego. Wiedziałam, że on wszystko wie i próbował to przede mną
ukryć.-Błagam powiedz mi, że to nieprawda.-zaśmiałam się
żałośnie.-Lay nie jest jednym z was prawda?-miałam nadzieję,
miałam tą cholerną nadzieję na to jedne słowo, które zaraz
mogłoby zostać wypowiedziane przez niego. Tylko jedne słowo, czy
aż tak dużo wymagam? Chciałam usłyszeć to „nie”.
-Nie
mogę powiedzieć tego co chcesz usłyszeć, bo bym skłamał.-nagle
dotarło do mnie, że tak naprawdę nic nie wiedziałam o moim
chłopaku, a to wszystko ta cała otoczka „szczęśliwego związku”
mogła być tylko ułudą wymyślona, aby mnie ochraniać. Do oczu
zaczęły mi się cisnąć łzy. W głowie miałam totalny mętlik.
Zwątpiłam w to czy Lay mnie kochał. Pierwszy raz zwątpiłam w
jego uczucia. Wszystko to na czym mi zależało mogło się okazać
nic niewartym kłamstwem. Żyłam w fikcyjnym szczęściu? Poczułam
ukłucie w sercu.
-Tak
jak myślałam.-puściłam szalik, który upadł na ziemię, a ja
sama wyszłam z pomieszczenia. Nie chciałam, żeby widzieli moje
łzy.
-____
czekaj.-usłyszałam za sobą głos mojego kuzyna, ale i tak nie
miałam zamiaru się zatrzymać. W pewnym momencie zaczęłam biec.
Chciałam jak najszybciej wybiec z tego mieszkania i dać upust
emocją, które coraz to bardziej we mnie wzbierały. Miałam ochotę
krzyknąć, tak głośno, aż by mi gardło wysiadło, walnąć w ścianę pięścią, po czym opaść na
podłogę, ukryć głowę w kolanach i zacząć płakać. Po chwili
znalazłam się na klatce schodowej. Zaczęłam zbiegać po schodach,
gdy nagle Kris złapał mnie za nadgarstek i szarpnął mną.
-Daj
mi dokończyć!-krzyknął na mnie. Z moich oczy mimowolnie poleciały
łzy.
-No
proszę! Powiedz mi to, że mój związek z Lay'em był tylko
oszustwem! Powiedz to, że był z góry ukartowany!-krzyknęłam nie
przejmując się, że ktoś dookoła może mieszkać.-Oszukiwał
mnie! Nie, to wy mnie oszukiwaliście!-nie mogłam kontrolować
swoich emocji.-Znałam go przed wypadkiem prawda?-dodałam ciszej.
Kris puścił moją rękę.
-Skąd
to wiesz?-spytał cicho.
-Wspomnienia
wróciły.-odparłam przez łzy.-Czyli, że go znałam?-Kris tylko
kiwnął głową.
-Wszystko
stało się teraz takie skomplikowane, ale posłuchaj. Lay... on... naprawdę cię kocha.-zaczął. -To jest dość długa historia,
która może rzucić inne światło na Lay'a w twoich oczach.-moja
ciekawość rosła z każdą sekundą.-Chodź, lepiej będzie jak
wrócimy do środka i tam porozmawiamy, tu nie jest zbyt
bezpiecznie.-dodał po chwili. Wraz z Kris'em udałam się z powrotem
do mieszkania. Byłam cała roztrzęsiona, a przez moją głowę
przewijało się tysiące myśli.
|
Komentarze (1):
Strasznie wciągające! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ~ <3
Prześlij komentarz