Annyeonghaeseyo !

Nawigacja: najedź na zdjęcie ¦



Strona główna Spis treści Annyeong! Jestem nieśmiałą dziewczyną z wielkimi marzeniami. Amatorsko piszę opowiadania o moich idolach.



Zapytaj :3


~ ask autorki bloga
~ ask designerki bloga

Zamówienia ¦


Napisz zamówienie tutaj ^-^
Kolejka-najbliższe zamówienia ¦

Kris-EXO, Yesung-Super Junior, V-BTS, J-Hope-BTS, Seungri-Big Bang ^-^


Tysiące myśli-4/?

Uwaga, wróciłam!
Tak, wróciłam po bardzo długiej nieobecności, za co wszystkich bardzo przepraszam (błaga na kolanach o wybaczenie). Przez wiele miesięcy miałam problem z napisaniem chociażby jednego zdania do jakiegokolwiek scenariusza, ale moja wena wróciła i mam nadzieję, że zostanie ze mną na długo. Może to przez wiosnę, która wreszcie zawitała? (wręcz kocham taką pogodę i od razu mam więcej energii)
A więc o to kolejny rozdział z opowiadania "Tysiące myśli". Mam nadzieję, że wam się spodoba, ponieważ ja co do swoich opowiadań nie mam za dużej pewności siebie i praktycznie zawsze porównuje się do innych, ale tym razem postanowiłam, że będę ćwiczyła moje umiejętności i starała się pisać coraz to lepsze rozdziały i scenariusze! Muszę w końcu uwierzyć w siebie TT
Za wszelkie błędy, których nie zauważyłam z góry przepraszam.
Zapraszam do czytanie i komentowania!



Zdziwiła mnie ta nagła wiadomość od Lay'a. Wewnątrz czułam niepokój, chociaż nie wiedziałam czemu. Przejechałam palcem po zimnym ekranie urządzenia i jeszcze raz spojrzałam na wiadomość.
-Ehhhh...nie brzmi to za ciekawie...-wstałam z łóżka i poprawiłam pogniecione ubranie. Lay nigdy nie pisał do mnie takich wiadomości. Zazwyczaj dzwonił albo po prostu przychodził bez zapowiedzi. Szybko podeszłam do lustra, które znajdowało się po drugiej stronie pokoju i przeglądając się w nim poprawiłam włosy. Po chwili usłyszałam jak po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk telefonu. Szybko podbiegłam do łóżka i nie patrząc na ekran odebrałam połączenie.
-Halo?-wyszeptałam do słuchawki. Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Halo?-powtórzyłam. Dalej nikt nie odpowiadał. Zdziwiło mnie to lekko. Już miałam się rozłączyć, kiedy usłyszałam jakieś szmery. Próbowałam cokolwiek z nich zrozumieć, ale nie dawało to większego skutku. W końcu zdenerwowana rozłączyłam się i spojrzałam na wyświetlacz. Numer spod którego ten ktoś dzwonił był „nieznany”.
-Pewnie ktoś się pomylił.-powiedziałam i spojrzałam na godzinę. Za dwie minuty byłam umówiona z Lay'em, więc szybko zarzuciłam na siebie kurtkę i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i przy drzwiach wyjściowych krzyknęłam krótkie „wychodzę”. Po chwili znajdowałam się już na zewnątrz. Było ciemno, drogę jedynie rozświetlały latarnie. Wiatr bawił się gałązkami drzew kołysząc je w tą i z powrotem. Z daleka było słychać szelest liści. Rozejrzałam się wkoło i po chwili ujrzałam smukłą sylwetkę opierającą się o jeden z konarów drzew. Szybkim krokiem podeszłam w tamtą stronę i po chwili zobaczyłam zarysy twarzy tej osoby. Od razu wiedziałam, że to Lay. Zrobiłam kilka kroków w przód i przytuliłam go.
-Hej.-powiedział i wtuliłam się w niego.
-Hej.-usłyszałam jego głos, który był taki beznamiętny. Zmarszczyłam lekko brwi. Zazwyczaj oddawał uścisk albo chociaż okazywał, że cieszy się z tego, że się ze mną spotkał. Spuściłam ręce w dół i odsunęłam się trochę od niego. Spojrzałam w jego oczy, które bacznie mnie obserwowały.
-Coś się stało?-spytałam nieco zaniepokojona jego zachowaniem.
-Nie, a co miałoby się stać?-nadal ten sam ton. Nagle doczekałam się jakiejś inicjatywy z jego strony, ponieważ złapał mnie za rękę.-Przejdźmy się.-kiwnęłam głową na zgodę, chociaż to nawet nie było pytanie. Szliśmy w dość krępującej ciszy. Nie miałam zielonego pojęcia skąd taki, a nie inny humor u niego, ale nie chciałam jak na razie się odzywać. Miałam nadzieje, że to on zacznie i powie o co tak naprawdę chodzi. Po chwili usiedliśmy na jednej z ławek przy rzece Han. Zauważyłam, że chłopak zaczął tupać nogą w ziemię. Po odstępach tupnięć domyśliłam się, że wystukuję swoją ulubioną piosenkę. Wydmuchałam trochę powietrza z płuc i odwróciłam się w jego stronę.
-Czy mógłbyś mi wreszcie powiedzieć po co tak naprawdę wyciągnąłeś mnie z domu?-byłam już trochę podirytowana całą tą sytuacją.-I nie mów, że tylko chciałeś się przejść na spacer, bo nie uwierzę, za dobrze cię znam Lay.-stopa chłopaka zatrzymała się. Westchnął cicho i wcisnął rękę do kieszeni swoich spodni. Po chwili wyciągnął z niej czarny telefon z przyklejoną na obudowie naklejką. Przedstawiała ona małą pandę trzymającą połowę serduszka. Taką samą naklejkę miałam ja, tylko że zwierzątko było odwrócone w drugą stronę. Uśmiechnęłam się widząc to. Odblokował swój telefon i zaczął coś w nim szperać. Przyznam szczerzę, że moja cierpliwość już naprawdę się kończyła. Nie należałam do zbyt cierpliwych osób przez co często rezygnowałam z większości rzeczy, na które trzeba było trochę poczekać. Raczej wolałam jak wszystko było jasne od razu. Lay doskonale wiedział, że tego nienawidziłam i było to dla mnie jasne, że robi to specjalnie. Przez to, że mnie prowokował chciałam go walnąć, ale koniec końców powstrzymałam się. Chyba nareszcie znalazł to czego szukał. Odwrócił ekran w moją stronę i przybliżył go. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Było to zdjęcie, na którym byłam ja oraz Kai, Tao i Sehun.
-Skąd to masz?-spytałam się zaniepokojona.
-Dostałem, sam nie wiem od kogo, to zablokowany numer.-przez moją głowę przeleciało tysiące myśli związane z tym, kto tak naprawdę mnie śledził i zrobił to zdjęcie, żeby mnie zdenerwować. Na tym zdjęciu było widać jak trzymałam Tao za rękę, lecz już wtedy nie leżałam tyko stałam. Ktoś nieźle musiał wyczekać na ten moment.-Kim oni są?-tak bardzo bałam się, że to pytanie padnie z jego ust. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, bo prawda tutaj była akurat najgorszym wyjściem. Nie powiem, że koledzy, bo przecież już dawno by ich znał.
-Zaczepili mnie jak szłam do sklepu.-skłamałam. Miałam nadzieję, że nie było tego po mnie widać.-Na szczęście jakoś udało mi się od nich uciec.-dodałam po chwili. Kiedy spojrzałam na twarz chłopaka to stwierdziłam, że chyba mi uwierzył.
-Aishh, musisz następnym razem bardziej uważać dobrze? Przepraszam, że tak się zachowywałem, ale wiesz, że nie lubię jak cię ktoś dotyka oprócz mnie prawda. Poza tym bardzo się o ciebie ostatnio martwię.-uśmiechnęłam się blado w jego stronę, a w głębi duszy odetchnęłam z ulgą. Chłopak nachylił się lekko nade mną i delikatnie musnął moje usta. Zarumieniłam się i posłałam mu uśmiech.-Chciałbym cię móc ochraniać przez cały czas, ale niestety nie mam takiej mocy.-Mam nadzieję, że nie kłamiesz i tym razem mnie nie opuścisz Lay... Tyle pytań nasuwało mi się na myśl, na które chciałabym od niego uzyskać odpowiedź, ale nie mogłam się o nie zapytać.-Mówię Ci to już chyba po raz tysięczny, ale jestem tu też po to, żeby ci pomagać z twoimi problemami.-w tym momencie zaczęły strasznie piec mnie oczy, przetarłam je szybkim ruchem rękawem, co sprawiło, że łzy poleciały mi po rozgrzanych policzkach. Szybko podniosłam ręce do góry i oplotłam nimi jego szyje, zmuszając go do nachylenia się i położenia swojej głowy na moim ramieniu. Wtuliłam się w niego mocno. Nie chce cię więcej stracić, dlatego proszę zostań ze mną na zawsze... Lay dotknął moich pleców i objął mnie ramieniem. Powoli odsunęłam się od niego i wyciągnęłam swoją prawą dłoń w jego stronę. Skierowałam w jego stronę malutki palec.
-Obiecaj mi, że cokolwiek się stanie, nie zostawisz mnie.-na jego twarzy zaczęło malować się zdziwienie, ale po chwili również podniósł swój palec i złapał nim za mojego. Zacisnął go lekko i wyszeptał.
-Obiecuję.-ucieszyłam się na te słowa. Może jednak uda mi się coś naprawić. Muszę przyznać, że jego słowa trochę mnie uspokoiły. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu i poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran, na którym widniał napis „nieznany”. Przeklęłam w myślach i spojrzałam na Lay'a.
-Nie odbierzesz?-zapytał najwyraźniej zdziwiony moją miną. Nie miałam wyboru, szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?-spytałam. Myślałam, że znowu odpowie mi głucha cisza tak, jak wcześniej.
-Hej _____.-odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam mniej więcej znajomy głos. Był to głos Kai'a.
-Coś się stało?-zerknęłam na Lay'a, który przyglądał się rzece.
-Nie, tak po prostu chciałem spytać, gdzie jesteś?-to pytanie trochę zbiło mnie z tropu. Rozejrzałam się dookoła, by zobaczyć czy nie ma go gdzieś w pobliżu, jednak nic nie zobaczyłam.
-Nad rzeką Han, a co?-powiedziałam i oparłam się o ławkę.
-Nic, nic.
-Dziwny jesteś.-stwierdziłam.
-Ty nie lepsza.-odgryzł mi. Prychnęłam wprost do słuchawki.
-Skoro to już wszystko, to pa.-nie dałam mu nic odpowiedzieć, ponieważ rozłączyłam się.
-Kto dzwonił?-Lay odwrócił się w moją stronę zaciekawiony. Przez chwilkę nic nie odpowiedziałam, ale po chwili sobie coś przypomniałam.
-Ehhhh... kuzyn, powiedział, że dostał się na studia.- kolejny raz skłamałam. Co raz łatwiej mi to przychodziło. Lay zamyślił się na chwilę.
-To ten z Kanady?-pokiwałam głową na znak potwierdzenia. -Myślałem, że między wami są lepsze relacje. W każdym bądź razie pogratuluj mu.-uśmiechnął się i dotknął mojej dłoni. Odwzajemniłam jego gest i schowałam telefon do kieszeni. Naprawdę miałam starszego „kuzyna” w Kanadzie, chociaż nie byliśmy ze sobą spokrewnieni to poznałam go, kiedy byłam jeszcze dzieckiem. Moi rodzice mieli przyjaciółkę, której synem był Kris. Był starszy ode mnie o cztery lata i traktowałam go jak brata. Niestety w tym samym roku, w którym zmarli moi rodzice Kris wraz ze swoją mamą wyjechali do Kanady. Jego mama chciała mnie adoptować, ale ciocia na to nie wyraziła zgody, przez co byłam na nią wściekła. Kris często do mnie dzwonił, a ja do niego i na tym się skończyło. Nasz kontakt tak naprawdę się nie urwał, ale rozmawialiśmy ze sobą tylko raz na pół roku. Zerknęłam na zegarek i po chwili na Lay'a.
-Chyba już na mnie pora.-wstałam z ławki i pociągnęłam chłopaka za rękę.-Nie musisz mnie odprowadzać, masz bliżej stąd do domu.-wyprzedziłam go zanim zdołał cokolwiek powiedzieć.
-Ale naprawdę chce.-chłopak cały czas stawiał na swoim, ale akurat teraz nie chciałam mu dać za wygraną.
-Lay, jutro masz bardzo ważny test i nie chciałabym, żebyś przeze mnie miał się nie wyspać.-złapałam go za rękę.-Dam sobie sama radę.-uśmiechnęłam się. Chłopak miał naburmuszony wyraz twarzy, co mnie strasznie rozśmieszyło.
-No dobra.-nadął policzki.-Ale zadzwoń do mnie jak już będziesz w domu, bo będę umierał ze strachu dobrze?-kiwnęłam głową na znak zgody. Po chwili stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w usta. Chłopak najwyraźniej trochę się zdziwił, ponieważ ja sama rzadko kiedy wychodziłam z taką inicjatywą. Już miałam odejść, kiedy to on mnie złapał za nadgarstek i ponownie przyciągnął do swoich ust. Kosmyki jego włosów opadły na moje policzki łaskocząc je. Całował tak namiętnie, że nie mogłam złapać oddechu. Brakowało mi tego i bardzo się cieszyłam, że znowu to przeżywam, a nasz związek jest w jak najlepszym porządku. Kiedy odsunął się spojrzałam jeszcze raz na niego i poszłam w swoją stronę.
-Ale pamiętaj, żeby zadzwonić!-krzyknął jeszcze do mnie na sam koniec, na co ja się cicho zaśmiałam. Przed chwilą był taki romantyczny, a teraz znowu zamienił się na pełnego troski, słodkiego chłopczyka, który oczarował mnie od pierwszego zamienionego ze mną słowa.

Szłam powoli, nigdzie mi się za bardzo nie spieszyło, tym bardziej, że rzeka Han o tej porze była przepięknie oświetlona. Latarnie dookoła dodawały magii temu miejscu. Wszystko wydawało się tak czarujące, że można by było przesiedzieć tu całą wieczność. Spojrzałam w górę. Niebo tego dnia było bardzo przejrzyste i roiło się na nim od pięknie lśniących gwiazd. Księżyc był w pełni, tylko co jakiś czas jakaś pojedyncza chmurka trochę go przysłoniła. W pewnym momencie zatrzymałam się i spojrzałam na odbijające się w wodzie światło księżyca. Kochałam naturę i wszystko z nią związane, dlatego bardzo lubiłam przychodzić nad tą rzekę. Raz na jakiś czas potrzebowałam takiej odskoczni od tłumu ludzi i samych budynków dookoła, a najbardziej to marzył mi się odpoczynek na jakiejś polanie z dala od zgiełku miasta i wszystkiego z tym związanego. Chociaż zatrzymałam się, to nadal słyszałam jakieś kroki. Zaciekawiona kto to może być odwróciłam się, ale ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było.
-Dziwne.-wyszeptałam do siebie i ruszyłam dalej. Myślałam, że mi się tylko zdawało, w końcu przeżyłam tyle dziwnych rzeczy, że to, że słyszę jakieś kroki zalicza się do tych „normalniejszych”. Po pewnym czasie znowu zdawało mi się, że ktoś za mną idzie, ale ponownie jak się odwróciłam to nikogo nie było. Podrapałam się trochę zdenerwowana po głowie. Wyjęłam z kieszeni mój telefon, który dosłownie w tej samej chwili, jakby ktoś mnie obserwował, zadzwonił. Trzęsącym się palcem przejechałam po zielonej słuchawce i powoli przyłożyłam go do ucha.
-Słucham?-wyszeptałam i poczułam jak głos mi znacząco zadrżał. Nie byłam osobą o silnej psychice, ba nawet bałam się najmniej strasznych horrorów, zawsze pękałam już na samym początku oglądania ich. Kiedy w słuchawce ponownie usłyszałam dziwne szepty, których za nic nie mogłam zrozumieć, poczułam jak moje nogi uginają się pod wpływem strachu. Spokojnie, to nic takiego, przecież głuche telefony zdarzają się często prawda? Próbowałam sama siebie uspokoić, ale z marnym skutkiem. Myśl, co robić?! Pod wpływem impulsu wybrałam pierwszy lepszy numer w moim spisie połączeń i zerknęłam na wyświetlacz. Kompletnie nie wiedziałam czyj numer wybrałam, ale miałam nadzieje, że to nie ten, który do mnie wcześniej dzwonił. Po trzech sygnałach ktoś w końcu odebrał.
-Halo?-trafiłam w dziesiątkę, bo był to numer Kai'a.
-Kai, mógłbyś się przestać wygłupiać i dzwonić do mnie z jakiegoś innego numeru? Na dodatek jeszcze za mną chodzisz, to już nie jest normalne!-zdenerwowałam się. Byłam pewna, że to on. W końcu pytał się gdzie teraz jestem.
-____ tylko, że jest taka sytuacja, że jestem teraz w domu.-kiedy usłyszałam te słowa to fala gorąca wraz z dreszczami przeszła przez moje ciało. Po chwili dobiegł do mnie głos Sehun'a, który mówił coś do Kai'a.-Słuchaj ____, uciekaj stamtąd jak najszybciej rozumiesz?! Nie pytaj o nic, tylko znajdź jakieś schronienie w pobliżu, gdzie będą jacyś ludzie.-te słowa wypowiedziane przez chłopaka wystraszyły mnie jeszcze bardziej. Zaczęłam biec przed siebie, a telefon cały czas miałam przy uchu.-Poczekaj chwilę, postaram się prze teleportować się jak najszybciej się da.-w tym momencie rozłączył się.
-Aish!-krzyknęłam zdyszana i przyspieszyłam. Gdzie ja mam niby iść?! Zaczęłam się zastanawiać, aż w końcu wpadł mi pewien pomysł do głowy. Biegłam przed siebie ile siły w nogach, ale cały czas słyszałam te kroki. Myślałam, że zaraz zemdleje. Brzuch mnie zaczął boleć, a ręce pocić.


Kai krążył po mieszkaniu co chwilę zerkając to na Tao, to na Sehun'a.
-Zadzwoń do niej rozumiesz?!-krzyknął Sehun.
-Już, no dobrze.-powiedział lekko zdenerwowany Kai. Szybko wybrał numer dziewczyny, która po chwili odebrała.-Słuchaj ____, musisz podać mi gdzie jesteś, bo bez tego się nie prze teleportuje.-w odpowiedzi usłyszał tylko przyspieszony oddech.-Naprawdę, pospiesz się i powiedz!-krzyknął w końcu. Nie mógł znieść tego, że mu nie odpowiadała, tym bardziej, że wiedział, jakie wielkie niebezpieczeństwo jej grozi.
-Jestem na...-w tym momencie chłopak usłyszał w słuchawce huk. Spojrzał szybko na Sehun'a, który przyglądał się temu, jak rozmawia.
-Halo?! ____?! Co się stało?!-chłopak zaczął się wydzierać.
-Przepraszamy, połączenie zostało zerwane.-chłopak uderzył dłonią w blat stołu.
-Niech to szlag!
-Co się stało?-zapytał Sehun.
-Zostańcie tutaj, a ja muszę szybko iść nad rzekę Han.-ani Sehun, ani Tao nie zdążyli nic odpowiedzieć, bo Kai'a po sekundzie nie było już w mieszkaniu.





Komentarze (0):

Prześlij komentarz