Annyeonghaeseyo ! Zapytaj :3 Zamówienia ¦ Napisz zamówienie tutaj ^-^ Kolejka-najbliższe zamówienia ¦
| Tysiące myśli-4/? Uwaga, wróciłam! Tak, wróciłam po bardzo długiej nieobecności, za co wszystkich bardzo przepraszam (błaga na kolanach o wybaczenie). Przez wiele miesięcy miałam problem z napisaniem chociażby jednego zdania do jakiegokolwiek scenariusza, ale moja wena wróciła i mam nadzieję, że zostanie ze mną na długo. Może to przez wiosnę, która wreszcie zawitała? (wręcz kocham taką pogodę i od razu mam więcej energii) A więc o to kolejny rozdział z opowiadania "Tysiące myśli". Mam nadzieję, że wam się spodoba, ponieważ ja co do swoich opowiadań nie mam za dużej pewności siebie i praktycznie zawsze porównuje się do innych, ale tym razem postanowiłam, że będę ćwiczyła moje umiejętności i starała się pisać coraz to lepsze rozdziały i scenariusze! Muszę w końcu uwierzyć w siebie TT Za wszelkie błędy, których nie zauważyłam z góry przepraszam. Zapraszam do czytanie i komentowania!
Zdziwiła mnie ta nagła
wiadomość od Lay'a. Wewnątrz czułam niepokój, chociaż nie
wiedziałam czemu. Przejechałam palcem po zimnym ekranie urządzenia
i jeszcze raz spojrzałam na wiadomość.
-Ehhhh...nie brzmi to za
ciekawie...-wstałam z łóżka i poprawiłam pogniecione ubranie.
Lay nigdy nie pisał do mnie takich wiadomości. Zazwyczaj dzwonił
albo po prostu przychodził bez zapowiedzi. Szybko podeszłam do
lustra, które znajdowało się po drugiej stronie pokoju i
przeglądając się w nim poprawiłam włosy. Po chwili usłyszałam
jak po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk telefonu. Szybko
podbiegłam do łóżka i nie patrząc na ekran odebrałam
połączenie.
-Halo?-wyszeptałam do
słuchawki. Odpowiedziała mi głucha cisza.
-Halo?-powtórzyłam.
Dalej nikt nie odpowiadał. Zdziwiło mnie to lekko. Już miałam się
rozłączyć, kiedy usłyszałam jakieś szmery. Próbowałam
cokolwiek z nich zrozumieć, ale nie dawało to większego skutku. W
końcu zdenerwowana rozłączyłam się i spojrzałam na wyświetlacz.
Numer spod którego ten ktoś dzwonił był „nieznany”.
-Pewnie ktoś się
pomylił.-powiedziałam i spojrzałam na godzinę. Za dwie minuty
byłam umówiona z Lay'em, więc szybko zarzuciłam na siebie kurtkę
i wyszłam z pokoju. Zbiegłam po schodach i przy drzwiach
wyjściowych krzyknęłam krótkie „wychodzę”. Po chwili
znajdowałam się już na zewnątrz. Było ciemno, drogę jedynie
rozświetlały latarnie. Wiatr bawił się gałązkami drzew kołysząc
je w tą i z powrotem. Z daleka było słychać szelest liści.
Rozejrzałam się wkoło i po chwili ujrzałam smukłą sylwetkę
opierającą się o jeden z konarów drzew. Szybkim krokiem podeszłam
w tamtą stronę i po chwili zobaczyłam zarysy twarzy tej osoby. Od
razu wiedziałam, że to Lay. Zrobiłam kilka kroków w przód i
przytuliłam go.
-Hej.-powiedział i
wtuliłam się w niego.
-Hej.-usłyszałam jego
głos, który był taki beznamiętny. Zmarszczyłam lekko brwi.
Zazwyczaj oddawał uścisk albo chociaż okazywał, że cieszy się z
tego, że się ze mną spotkał. Spuściłam ręce w dół i
odsunęłam się trochę od niego. Spojrzałam w jego oczy, które
bacznie mnie obserwowały.
-Coś się stało?-spytałam
nieco zaniepokojona jego zachowaniem.
-Nie, a co miałoby się
stać?-nadal ten sam ton. Nagle doczekałam się jakiejś inicjatywy
z jego strony, ponieważ złapał mnie za rękę.-Przejdźmy
się.-kiwnęłam głową na zgodę, chociaż to nawet nie było
pytanie. Szliśmy w dość krępującej ciszy. Nie miałam zielonego
pojęcia skąd taki, a nie inny humor u niego, ale nie chciałam jak
na razie się odzywać. Miałam nadzieje, że to on zacznie i powie o
co tak naprawdę chodzi. Po chwili usiedliśmy na jednej z ławek
przy rzece Han. Zauważyłam, że chłopak zaczął tupać nogą w
ziemię. Po odstępach tupnięć domyśliłam się, że wystukuję
swoją ulubioną piosenkę. Wydmuchałam trochę powietrza z płuc i
odwróciłam się w jego stronę.
-Czy mógłbyś mi
wreszcie powiedzieć po co tak naprawdę wyciągnąłeś mnie z
domu?-byłam już trochę podirytowana całą tą sytuacją.-I nie
mów, że tylko chciałeś się przejść na spacer, bo nie uwierzę,
za dobrze cię znam Lay.-stopa chłopaka zatrzymała się. Westchnął
cicho i wcisnął rękę do kieszeni swoich spodni. Po chwili
wyciągnął z niej czarny telefon z przyklejoną na obudowie
naklejką. Przedstawiała ona małą pandę trzymającą połowę
serduszka. Taką samą naklejkę miałam ja, tylko że zwierzątko
było odwrócone w drugą stronę. Uśmiechnęłam się widząc to.
Odblokował swój telefon i zaczął coś w nim szperać. Przyznam
szczerzę, że moja cierpliwość już naprawdę się kończyła. Nie
należałam do zbyt cierpliwych osób przez co często rezygnowałam
z większości rzeczy, na które trzeba było trochę poczekać.
Raczej wolałam jak wszystko było jasne od razu. Lay doskonale
wiedział, że tego nienawidziłam i było to dla mnie jasne, że
robi to specjalnie. Przez to, że mnie prowokował chciałam go
walnąć, ale koniec końców powstrzymałam się. Chyba nareszcie
znalazł to czego szukał. Odwrócił ekran w moją stronę i
przybliżył go. To co zobaczyłam zdziwiło mnie. Było to zdjęcie,
na którym byłam ja oraz Kai, Tao i Sehun.
-Skąd to masz?-spytałam
się zaniepokojona.
-Dostałem, sam nie wiem
od kogo, to zablokowany numer.-przez moją głowę przeleciało
tysiące myśli związane z tym, kto tak naprawdę mnie śledził i
zrobił to zdjęcie, żeby mnie zdenerwować. Na tym zdjęciu było
widać jak trzymałam Tao za rękę, lecz już wtedy nie leżałam
tyko stałam. Ktoś nieźle musiał wyczekać na ten moment.-Kim
oni są?-tak bardzo bałam się, że to pytanie padnie z jego ust.
Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, bo prawda tutaj była
akurat najgorszym wyjściem. Nie powiem, że koledzy, bo
przecież już dawno by ich znał.
-Zaczepili
mnie jak szłam do sklepu.-skłamałam. Miałam nadzieję, że nie
było tego po mnie widać.-Na szczęście jakoś udało mi się od
nich uciec.-dodałam po chwili. Kiedy spojrzałam na twarz chłopaka
to stwierdziłam, że chyba mi uwierzył.
-Aishh,
musisz następnym razem bardziej uważać dobrze? Przepraszam, że
tak się zachowywałem, ale wiesz, że nie lubię jak cię ktoś
dotyka oprócz mnie prawda. Poza tym bardzo się o ciebie ostatnio
martwię.-uśmiechnęłam się blado w jego stronę, a w głębi
duszy odetchnęłam z ulgą. Chłopak nachylił się lekko nade mną
i delikatnie musnął moje usta. Zarumieniłam się i posłałam mu
uśmiech.-Chciałbym cię móc ochraniać przez cały czas, ale
niestety nie mam takiej mocy.-Mam nadzieję, że nie kłamiesz i
tym razem mnie nie opuścisz Lay... Tyle pytań nasuwało mi się
na myśl, na które chciałabym od niego uzyskać odpowiedź, ale nie
mogłam się o nie zapytać.-Mówię Ci to już chyba po raz
tysięczny, ale jestem tu też po to, żeby ci pomagać z twoimi
problemami.-w tym momencie zaczęły strasznie piec mnie oczy,
przetarłam je szybkim ruchem rękawem, co sprawiło, że łzy
poleciały mi po rozgrzanych policzkach. Szybko podniosłam ręce do
góry i oplotłam nimi jego szyje, zmuszając go do nachylenia się i
położenia swojej głowy na moim ramieniu. Wtuliłam się w niego
mocno. Nie chce cię więcej stracić, dlatego proszę zostań ze
mną na zawsze... Lay dotknął moich pleców i objął mnie
ramieniem. Powoli odsunęłam się od niego i wyciągnęłam swoją
prawą dłoń w jego stronę. Skierowałam w jego stronę malutki
palec.
-Obiecaj
mi, że cokolwiek się stanie, nie zostawisz mnie.-na jego twarzy
zaczęło malować się zdziwienie, ale po chwili również podniósł
swój palec i złapał nim za mojego. Zacisnął go lekko i
wyszeptał.
-Obiecuję.-ucieszyłam
się na te słowa. Może jednak uda mi się coś naprawić. Muszę
przyznać, że jego słowa trochę mnie uspokoiły. Nagle usłyszałam
dźwięk mojego telefonu i poczułam wibrację w kieszeni.
Wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran, na którym widniał napis
„nieznany”. Przeklęłam w myślach i spojrzałam na Lay'a.
-Nie
odbierzesz?-zapytał najwyraźniej zdziwiony moją miną. Nie miałam
wyboru, szybko nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam
telefon do ucha.
-Halo?-spytałam.
Myślałam, że znowu odpowie mi głucha cisza tak, jak wcześniej.
-Hej
_____.-odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam mniej więcej znajomy
głos. Był to głos Kai'a.
-Coś
się stało?-zerknęłam na Lay'a, który przyglądał się rzece.
-Nie,
tak po prostu chciałem spytać, gdzie jesteś?-to pytanie trochę
zbiło mnie z tropu. Rozejrzałam się dookoła, by zobaczyć czy nie
ma go gdzieś w pobliżu, jednak nic nie zobaczyłam.
-Nad
rzeką Han, a co?-powiedziałam i oparłam się o ławkę.
-Nic,
nic.
-Dziwny
jesteś.-stwierdziłam.
-Ty
nie lepsza.-odgryzł mi. Prychnęłam wprost do słuchawki.
-Skoro
to już wszystko, to pa.-nie dałam mu nic odpowiedzieć, ponieważ
rozłączyłam się.
-Kto
dzwonił?-Lay odwrócił się w moją stronę zaciekawiony. Przez
chwilkę nic nie odpowiedziałam, ale po chwili sobie coś
przypomniałam.
-Ehhhh...
kuzyn, powiedział, że dostał się na studia.- kolejny raz
skłamałam. Co raz łatwiej mi to przychodziło. Lay zamyślił się
na chwilę.
-To
ten z Kanady?-pokiwałam głową na znak potwierdzenia. -Myślałem,
że między wami są lepsze relacje. W każdym bądź razie
pogratuluj mu.-uśmiechnął się i dotknął mojej dłoni.
Odwzajemniłam jego gest i schowałam telefon do kieszeni. Naprawdę
miałam starszego „kuzyna” w Kanadzie, chociaż nie byliśmy ze
sobą spokrewnieni to poznałam go, kiedy byłam jeszcze dzieckiem.
Moi rodzice mieli przyjaciółkę, której synem był Kris. Był
starszy ode mnie o cztery lata i traktowałam go jak brata. Niestety
w tym samym roku, w którym zmarli moi rodzice Kris wraz ze swoją
mamą wyjechali do Kanady. Jego mama chciała mnie adoptować, ale
ciocia na to nie wyraziła zgody, przez co byłam na nią wściekła.
Kris często do mnie dzwonił, a ja do niego i na tym się skończyło.
Nasz kontakt tak naprawdę się nie urwał, ale rozmawialiśmy ze
sobą tylko raz na pół roku. Zerknęłam na zegarek i po chwili na
Lay'a.
-Chyba
już na mnie pora.-wstałam z ławki i pociągnęłam chłopaka za
rękę.-Nie musisz mnie odprowadzać, masz bliżej stąd do
domu.-wyprzedziłam go zanim zdołał cokolwiek powiedzieć.
-Ale
naprawdę chce.-chłopak cały czas stawiał na swoim, ale akurat
teraz nie chciałam mu dać za wygraną.
-Lay,
jutro masz bardzo ważny test i nie chciałabym, żebyś przeze mnie
miał się nie wyspać.-złapałam go za rękę.-Dam sobie sama
radę.-uśmiechnęłam się. Chłopak miał naburmuszony wyraz
twarzy, co mnie strasznie rozśmieszyło.
-No
dobra.-nadął policzki.-Ale zadzwoń do mnie jak już będziesz w
domu, bo będę umierał ze strachu dobrze?-kiwnęłam głową na
znak zgody. Po chwili stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam
go w usta. Chłopak najwyraźniej trochę się zdziwił, ponieważ ja
sama rzadko kiedy wychodziłam z taką inicjatywą. Już miałam
odejść, kiedy to on mnie złapał za nadgarstek i ponownie
przyciągnął do swoich ust. Kosmyki jego włosów opadły na moje
policzki łaskocząc je. Całował tak namiętnie, że nie mogłam
złapać oddechu. Brakowało mi tego i bardzo się cieszyłam, że
znowu to przeżywam, a nasz związek jest w jak najlepszym porządku.
Kiedy odsunął się spojrzałam jeszcze raz na niego i poszłam w
swoją stronę.
-Ale
pamiętaj, żeby zadzwonić!-krzyknął jeszcze do mnie na sam
koniec, na co ja się cicho zaśmiałam. Przed chwilą był taki
romantyczny, a teraz znowu zamienił się na pełnego troski,
słodkiego chłopczyka, który oczarował mnie od pierwszego
zamienionego ze mną słowa.
Szłam
powoli, nigdzie mi się za bardzo nie spieszyło, tym bardziej, że
rzeka Han o tej porze była przepięknie oświetlona. Latarnie
dookoła dodawały magii temu miejscu. Wszystko wydawało się tak
czarujące, że można by było przesiedzieć tu całą wieczność.
Spojrzałam w górę. Niebo tego dnia było bardzo przejrzyste i
roiło się na nim od pięknie lśniących gwiazd. Księżyc był w
pełni, tylko co jakiś czas jakaś pojedyncza chmurka trochę go
przysłoniła. W pewnym momencie zatrzymałam się i spojrzałam na
odbijające się w wodzie światło księżyca. Kochałam naturę i
wszystko z nią związane, dlatego bardzo lubiłam przychodzić nad
tą rzekę. Raz na jakiś czas potrzebowałam takiej odskoczni od
tłumu ludzi i samych budynków dookoła, a najbardziej to marzył mi
się odpoczynek na jakiejś polanie z dala od zgiełku miasta i
wszystkiego z tym związanego. Chociaż zatrzymałam się, to nadal
słyszałam jakieś kroki. Zaciekawiona kto to może być odwróciłam
się, ale ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było.
-Dziwne.-wyszeptałam
do siebie i ruszyłam dalej. Myślałam, że mi się tylko zdawało,
w końcu przeżyłam tyle dziwnych rzeczy, że to, że słyszę
jakieś kroki zalicza się do tych „normalniejszych”. Po pewnym
czasie znowu zdawało mi się, że ktoś za mną idzie, ale ponownie
jak się odwróciłam to nikogo nie było. Podrapałam się trochę
zdenerwowana po głowie. Wyjęłam z kieszeni mój telefon, który
dosłownie w tej samej chwili, jakby ktoś mnie obserwował,
zadzwonił. Trzęsącym się palcem przejechałam po zielonej
słuchawce i powoli przyłożyłam go do ucha.
-Słucham?-wyszeptałam
i poczułam jak głos mi znacząco zadrżał. Nie byłam osobą o
silnej psychice, ba nawet bałam się najmniej strasznych horrorów,
zawsze pękałam już na samym początku oglądania ich. Kiedy w
słuchawce ponownie usłyszałam dziwne szepty, których za nic nie
mogłam zrozumieć, poczułam jak moje nogi uginają się pod wpływem
strachu. Spokojnie, to nic takiego, przecież głuche telefony
zdarzają się często prawda? Próbowałam
sama siebie uspokoić, ale z marnym skutkiem. Myśl,
co robić?! Pod wpływem
impulsu wybrałam pierwszy lepszy numer w moim spisie połączeń i
zerknęłam na wyświetlacz. Kompletnie nie wiedziałam czyj numer
wybrałam, ale miałam nadzieje, że to nie ten, który do mnie
wcześniej dzwonił. Po trzech sygnałach ktoś w końcu odebrał.
-Halo?-trafiłam
w dziesiątkę, bo był to numer Kai'a.
-Kai,
mógłbyś się przestać wygłupiać i dzwonić do mnie z jakiegoś
innego numeru? Na dodatek jeszcze za mną chodzisz, to już nie jest
normalne!-zdenerwowałam się. Byłam pewna, że to on. W końcu
pytał się gdzie teraz jestem.
-____
tylko, że jest taka sytuacja, że jestem teraz w domu.-kiedy
usłyszałam te słowa to fala gorąca wraz z dreszczami przeszła
przez moje ciało. Po chwili dobiegł do mnie głos Sehun'a, który
mówił coś do Kai'a.-Słuchaj ____, uciekaj stamtąd jak
najszybciej rozumiesz?! Nie pytaj o nic, tylko znajdź jakieś
schronienie w pobliżu, gdzie będą jacyś ludzie.-te słowa
wypowiedziane przez chłopaka wystraszyły mnie jeszcze bardziej.
Zaczęłam biec przed siebie, a telefon cały czas miałam przy
uchu.-Poczekaj chwilę, postaram się prze teleportować się jak
najszybciej się da.-w tym momencie rozłączył się.
-Aish!-krzyknęłam
zdyszana i przyspieszyłam. Gdzie
ja mam niby iść?! Zaczęłam
się zastanawiać, aż w końcu wpadł mi pewien pomysł do głowy.
Biegłam przed siebie ile siły w nogach, ale cały czas słyszałam
te kroki. Myślałam, że zaraz zemdleje. Brzuch mnie zaczął boleć,
a ręce pocić.
Kai
krążył po mieszkaniu co chwilę zerkając to na Tao, to na
Sehun'a.
-Zadzwoń
do niej rozumiesz?!-krzyknął Sehun.
-Już,
no dobrze.-powiedział lekko zdenerwowany Kai. Szybko wybrał numer
dziewczyny, która po chwili odebrała.-Słuchaj ____, musisz podać
mi gdzie jesteś, bo bez tego się nie prze teleportuje.-w odpowiedzi
usłyszał tylko przyspieszony oddech.-Naprawdę, pospiesz się i
powiedz!-krzyknął w końcu. Nie mógł znieść tego, że mu nie
odpowiadała, tym bardziej, że wiedział, jakie wielkie
niebezpieczeństwo jej grozi.
-Jestem
na...-w tym momencie chłopak usłyszał w słuchawce huk. Spojrzał
szybko na Sehun'a, który przyglądał się temu, jak rozmawia.
-Halo?!
____?! Co się stało?!-chłopak zaczął się wydzierać.
-Przepraszamy,
połączenie zostało zerwane.-chłopak uderzył dłonią w blat
stołu.
-Niech
to szlag!
-Co
się stało?-zapytał Sehun.
-Zostańcie
tutaj, a ja muszę szybko iść nad rzekę Han.-ani Sehun, ani Tao
nie zdążyli nic odpowiedzieć, bo Kai'a po sekundzie nie było już
w mieszkaniu.
|
Komentarze (0):
Prześlij komentarz